Byliśmy
szaleni. Byliśmy młodzi, niedoświadczeni, według niektórych
nawet głupi, ale kochaliśmy się. Kochaliśmy się tą szczenięcą
miłością i myśleliśmy, że dzięki niej możemy wszystko. Na
naszej drodze byli tacy, którzy próbowali wybić nam z głów ten
pomysł; mówili, że to za wcześnie, że nasza miłość wcale nie
jest prawdziwą miłością tylko dziecięcym zauroczeniem,
twierdzili, że nie znamy życia i że ono wkrótce zweryfikuje nasze
decyzje. Bagatelizowaliśmy to, byliśmy pewni tego, co czujemy i
sądziliśmy, że to inni są w błędzie. Przecież się
kochaliśmy, więc co mogło stać na przeszkodzie do naszego
szczęścia? Patrząc na gmach Portchester Castle, podziwiając
rozległe tereny otoczone błękitnymi jeziorami wziąłem głęboki
wdech. To właśnie tutaj się poznaliśmy mając zaledwie po
szesnaście lat. Blondynka o zniewalającym spojrzeniu niebieskich
oczu skradła moje serce, gdy tylko usłyszałem jej dźwięczny
śmiech. Była radosna, ciepła, prosta, a w tej prostocie niezwykła.
Wracając myślami do naszego pierwszego spotkania widziałem jej
rozwiewane przez wiatr włosy oraz zarumienione policzki. Posyłając
jej delikatny uśmiech i czekając na jego odwzajemnienie
podjąłem decyzję, że kiedyś się jej oświadczę. Kiedy
podniosła na mnie wzrok i kąciki jej ust uniosły się ku górze
już wiedziałem. Nasze spotkania przepełnione były czułością,
śmiechem oraz przeświadczeniem, że razem poradzimy sobie ze
wszystkim. Rok temu przebywając na kolorowym festynie wygrałem dla
niej zwykły niczym nie wyróżniający się pierścionek i pod
wpływem chwili uklęknąłem na jedno kolano. Liliana zakryła twarz
w dłoniach, a po upływie kilku chwil odpowiedziała tak czyniąc
mnie najszczęśliwszym siedemnastolatkiem na całej kuli ziemskiej.
Kilka miesięcy później za odłożone z wypłaty pieniądze po
zakończeniu treningu gnałem jak na złamanie karku do jubilera po
prawdziwy pierścionek zaręczynowy oraz obrączki, które już dziś
mieliśmy włożyć sobie na palce ślubując miłość i wierność
do końca świata. Dziarskim krokiem ruszyłem w stronę zielonych
terenów już odpowiednio przygotowanych na nadchodzącą
uroczystość. Białe krzesła były ozdobione kremowymi liliami oraz
finezyjnie upiętymi wstążkami. Na przepięknie udekorowanym
podwyższeniu przecinały się różowe, czerwone, białe i kremowe
róże będące symbolem naszego uczucia. Nasza najbliższa rodzina i
przyjaciele kręcili się z boku podziwiając rozpościerające się
przed nimi widoki. Mój świadek poprawił mi granatową muchę i
pokrzepiająco poklepał po ramieniu.
W oddali zobaczyłem machającą do mnie starszą siostrę. Podszedłem do niej niepewnie widząc jej minę. Spojrzałem na nią, a jej twarz powiedziała mi wszystko. Pokręciła głową patrząc na mnie ze współczuciem i smutkiem. W tej chwili bezchmurne niebo przemieniło się w ulewę. Krople deszczu mieszały się z moimi łzami, a ja stałem nie mogąc się poruszyć. Dlaczego…?
W oddali zobaczyłem machającą do mnie starszą siostrę. Podszedłem do niej niepewnie widząc jej minę. Spojrzałem na nią, a jej twarz powiedziała mi wszystko. Pokręciła głową patrząc na mnie ze współczuciem i smutkiem. W tej chwili bezchmurne niebo przemieniło się w ulewę. Krople deszczu mieszały się z moimi łzami, a ja stałem nie mogąc się poruszyć. Dlaczego…?
Czy uciekłaś?
Czy
uciekłaś? Nie muszę wiedzieć
Ale
jeśli uciekłaś, jeśli uciekłaś
Wróć
do domu
Po
prostu wróć do domu…
***
Witam!
Tak oto przedstawia się prolog mojej nowej historii ;) Mam nadzieję, że choć trochę Was zaciekawiłam ^^
Pozdrawiam ;*
*SYML - Where's My Love
Oczywiście, że prolog bardzo mnie zaciekawił. 😁
OdpowiedzUsuńMiło było przeczytać, jak dwójka bardzo młodych osób darzy się tak silnym i głębokim uczuciem. Nie zwracając uwagi na wątpliwości czy niedowierzenie innych. Najważniejsze było, że byli ze sobą szczęśliwi i chcieli iść wspólnie przez życie. Zdecydowali się nawet ślubować to przed ołtarzem. Dlaczego więc Liliana tak nagle i bez żadnego słowa po prostu się nie pojawiła, przekreślając wszystko bez wyjaśnienia? Bardzo jestem ciekawa, co nią kierowało i czy będzie można to jeszcze naprawić.
Czekam dlatego z niecierpliwością na pierwszy rozdział. 😊
Kolejnie świetnie zapowiadające się opowiadanie. I od samego początku mega ciekawe. Niby wszystko idealnie, mamy miłość, radość, wspólne pokonywanie trudności i tu nagle coś się psuje. Strasznie ciekawi mnie, dlaczego Liliana nie pojawiła się na ślubie. Musiało stać się coś bardzo poważnego.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Twoje opisy są mistrzowskie. Normalnie "wywarzasz drzwi kopniakiem", a nas wbijasz w fotele ^^ o wpół do drugiej nad ranem potrafię coś ciekawego wymyślić hihi. Wracając jednak do tego tajemniczego i pięknego prologu! Mamy dwoje zakochanych nastolatków, którzy dość szybko podjęli decyzję związaną ze ślubem, do którego ostatecznie nie doszło. Liliana nie zjawiła się w umówionym miejscu. Dlaczego? Stchórzyła? Tak szybko odkochała się? Rozmyśliła się? A może coś innego stanęło jej na drodze? Jestem niesamowicie ciekawa jaka jest odpowiedź na to pytanie i czy Mason będzie miał szansę kiedyś ją usłyszeć. Swoją drogą ... cóż za uśmiech *.*
OdpowiedzUsuń