sobota, 7 września 2019

Prolog

Portsmouth, 17.06.2017 r.

 Byliśmy szaleni. Byliśmy młodzi, niedoświadczeni, według niektórych nawet głupi, ale kochaliśmy się. Kochaliśmy się tą szczenięcą miłością i myśleliśmy, że dzięki niej możemy wszystko. Na naszej drodze byli tacy, którzy próbowali wybić nam z głów ten pomysł; mówili, że to za wcześnie, że nasza miłość wcale nie jest prawdziwą miłością tylko dziecięcym zauroczeniem, twierdzili, że nie znamy życia i że ono wkrótce zweryfikuje nasze decyzje. Bagatelizowaliśmy to, byliśmy pewni tego, co czujemy i sądziliśmy, że to inni są w błędzie. Przecież się kochaliśmy, więc co mogło stać na przeszkodzie do naszego szczęścia? Patrząc na gmach Portchester Castle, podziwiając rozległe tereny otoczone błękitnymi jeziorami wziąłem głęboki wdech. To właśnie tutaj się poznaliśmy mając zaledwie po szesnaście lat. Blondynka o zniewalającym spojrzeniu niebieskich oczu skradła moje serce, gdy tylko usłyszałem jej dźwięczny śmiech. Była radosna, ciepła, prosta, a w tej prostocie niezwykła. Wracając myślami do naszego pierwszego spotkania widziałem jej rozwiewane przez wiatr włosy oraz zarumienione policzki. Posyłając jej delikatny uśmiech i czekając na jego odwzajemnienie podjąłem decyzję, że kiedyś się jej oświadczę. Kiedy podniosła na mnie wzrok i kąciki jej ust uniosły się ku górze już wiedziałem. Nasze spotkania przepełnione były czułością, śmiechem oraz przeświadczeniem, że razem poradzimy sobie ze wszystkim. Rok temu przebywając na kolorowym festynie wygrałem dla niej zwykły niczym nie wyróżniający się pierścionek i pod wpływem chwili uklęknąłem na jedno kolano. Liliana zakryła twarz w dłoniach, a po upływie kilku chwil odpowiedziała tak czyniąc mnie najszczęśliwszym siedemnastolatkiem na całej kuli ziemskiej. Kilka miesięcy później za odłożone z wypłaty pieniądze po zakończeniu treningu gnałem jak na złamanie karku do jubilera po prawdziwy pierścionek zaręczynowy oraz obrączki, które już dziś mieliśmy włożyć sobie na palce ślubując miłość i wierność do końca świata. Dziarskim krokiem ruszyłem w stronę zielonych terenów już odpowiednio przygotowanych na nadchodzącą uroczystość. Białe krzesła były ozdobione kremowymi liliami oraz finezyjnie upiętymi wstążkami. Na przepięknie udekorowanym podwyższeniu przecinały się różowe, czerwone, białe i kremowe róże będące symbolem naszego uczucia. Nasza najbliższa rodzina i przyjaciele kręcili się z boku podziwiając rozpościerające się przed nimi widoki. Mój świadek poprawił mi granatową muchę i pokrzepiająco poklepał po ramieniu.
W oddali zobaczyłem machającą do mnie starszą siostrę. Podszedłem do niej niepewnie widząc jej minę. Spojrzałem na nią, a jej twarz powiedziała mi wszystko. Pokręciła głową patrząc na mnie ze współczuciem i smutkiem. W tej chwili bezchmurne niebo przemieniło się w ulewę. Krople deszczu mieszały się z moimi łzami, a ja stałem nie mogąc się poruszyć. Dlaczego…?

Czy uciekłaś?
Czy uciekłaś? Nie muszę wiedzieć
Ale jeśli uciekłaś, jeśli uciekłaś
Wróć do domu
Po prostu wróć do domu…


***

Witam! 

Tak oto przedstawia się prolog mojej nowej historii ;) Mam nadzieję, że choć trochę Was zaciekawiłam ^^ 


Pozdrawiam ;*

*SYML - Where's My Love 

3 komentarze:

  1. Oczywiście, że prolog bardzo mnie zaciekawił. 😁
    Miło było przeczytać, jak dwójka bardzo młodych osób darzy się tak silnym i głębokim uczuciem. Nie zwracając uwagi na wątpliwości czy niedowierzenie innych. Najważniejsze było, że byli ze sobą szczęśliwi i chcieli iść wspólnie przez życie. Zdecydowali się nawet ślubować to przed ołtarzem. Dlaczego więc Liliana tak nagle i bez żadnego słowa po prostu się nie pojawiła, przekreślając wszystko bez wyjaśnienia? Bardzo jestem ciekawa, co nią kierowało i czy będzie można to jeszcze naprawić.
    Czekam dlatego z niecierpliwością na pierwszy rozdział. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejnie świetnie zapowiadające się opowiadanie. I od samego początku mega ciekawe. Niby wszystko idealnie, mamy miłość, radość, wspólne pokonywanie trudności i tu nagle coś się psuje. Strasznie ciekawi mnie, dlaczego Liliana nie pojawiła się na ślubie. Musiało stać się coś bardzo poważnego.
    Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje opisy są mistrzowskie. Normalnie "wywarzasz drzwi kopniakiem", a nas wbijasz w fotele ^^ o wpół do drugiej nad ranem potrafię coś ciekawego wymyślić hihi. Wracając jednak do tego tajemniczego i pięknego prologu! Mamy dwoje zakochanych nastolatków, którzy dość szybko podjęli decyzję związaną ze ślubem, do którego ostatecznie nie doszło. Liliana nie zjawiła się w umówionym miejscu. Dlaczego? Stchórzyła? Tak szybko odkochała się? Rozmyśliła się? A może coś innego stanęło jej na drodze? Jestem niesamowicie ciekawa jaka jest odpowiedź na to pytanie i czy Mason będzie miał szansę kiedyś ją usłyszeć. Swoją drogą ... cóż za uśmiech *.*

    OdpowiedzUsuń