Odgłos
migawki, blask fleszy, szum wydobywający się z dyktafonów, gwar
dziennikarzy… Z dumnym uśmiechem na ustach pozowałem do zdjęć
trzymając w dłoniach koszulkę z numerem dziewiętnaście. Przed
paroma chwilami spełniło się jedno z moich największych marzeń.
Przedłużyłem kontrakt z drużyną, w której przebywam od szóstego
roku życia o pięć lat. Realizacja, dążenie do wyznaczonych
celów, ciężka praca na treningach oraz dobra postawa w meczach…
Wszystko to przyniosło oczekiwany efekt. Karierę juniorską
spędziłem w Chelsea, później zostałem wypożyczony do
holenderskiego Vitesse, ubiegły rok minął mi na grze w Derby
County. Ale teraz… Teraz wracałem do klubu, od którego wszystko
się zaczęło. Wracałem do Chelsea, do Chelsea, nad którą pieczę
przejął Frank Lampard. Pracowałem z nim w zeszłym sezonie, znałem
go, podziwiałem. Był człowiekiem legendą, od którego miałem
zamiar pobierać cenne wskazówki. Dobry sezon w Championship
zaowocował zaufaniem i możliwością gry w pierwszym składzie, w
Premier League. Frank miał mnie w swoich planach i nie chciałem go
zawieść, nie chciałem zawieść nikogo. Byłem młody, a cele
które przed sobą postawiłem, niezwykle wysokie. Ale taki już
byłem. Ambitny i waleczny. Rodzice wspierali mnie w każdej decyzji,
pomagali mi, dawali rady. Zdawałem sobie sprawę, że skuteczna gra
i ciężka praca mogą poskutkować powołaniem do reprezentacji
narodowej. Miałem przed sobą postanowienia, które w pełni
zamierzałem zrealizować.
–
To dla mnie wielki moment. Gram w tym
klubie od szóstego roku życia i zawsze pragnąłem występować w
pierwszej drużynie. Nie mogę się doczekać nowego sezonu i
pracuję ciężko, aby pomóc zespołowi. Mam nadzieję, że zostanę
tu na wiele lat – powiedziałem udzielając swojego pierwszego
wywiadu. – To dla mnie, jak i dla mojej rodziny ogromnie ważny
moment. Jak już wspomniałem, wychowywałem się w Chelsea od
szóstego roku życia, sporo czasu już upłynęło. Przez te lata
przeżyłem niesamowitą przygodę i pragnę podziękować mamie i
tacie za okazywane każdego dnia wsparcie, dowożenie mnie na
treningi z Portsmouth. Łączą mnie z nimi silne więzi, rodzice
odegrali znaczącą rolę w mojej karierze. Od małego kopałem piłkę
w ścianę lub drzwi od garażu, później dali mi szansę i w
efekcie znalazłem się w miejscu, w którym jestem teraz –
Zakończyłem posyłając dziennikarzom szeroki uśmiech. Kariera
stała przede mną otworem! Po dopełnieniu wszystkich formalności
wyszedłem z siedziby klubu na świeże powietrze. Jeszcze dziś
czekała nas podróż do Japonii na przedsezonowe tournée. Byłem
podekscytowany nowymi możliwościami. Ale mimo wszystko… Do pełni
szczęścia brakowało mi jej.
Stałam
pod siedzibą londyńskiej Chelsea niezdolna do wykonania ruchu. Był
na wyciągnięcie ręki, był tak blisko, a jednocześnie tak daleko.
Przychodząc tutaj miałam jasny cel. Chciałam go zobaczyć,
chciałam przestać zachowywać się jak tchórz. Pragnęłam do
niego podejść, odezwać się, przeprosić… Kiedy przeszedł obok
mnie wszystkie plany szlag trafił. Sparaliżowało mnie, nie
wiedziałam, co robić. Serce biło mi szybko, pociły mi się
dłonie, trzęsłam się z powodu nagromadzonych przez lata emocji.
Obejrzał się przez ramię, a promienny uśmiech, który przeganiał
wszelkie troski i smutki zgasł niczym zapałka przy silniejszym
podmuchu wiatru. Instynktownie zrobiłam krok w przód. On też. Był,
naprawdę tutaj był, był przy mnie, obok mnie…
–
Mason… – wychrypiałam suchym głosem.
– Mason… – Smakowałam jego imię, jakby było najwytrawniejszą
potrawą, delektowałam się nim…
–
Liliana? – spytał wstrząśnięty
podchodząc jeszcze bliżej. – To naprawdę ty? – Omiótł
czujnym wzrokiem moją sylwetkę zatrzymując się na okularach
przeciwsłonecznych i czapce z daszkiem, dzięki którym mogłam
zakryć swoją twarz. Zrobił gest, jakby chciał odgarnąć moje
niesforne kosmyki włosów, ale powstrzymał się w ostatniej chwili.
–
Tak… To ja – potwierdziłam splatając
i rozplatając palce. – Ja… Wróciłam – Szepnęłam podnosząc
na niego wzrok. Pokiwał głową i jednym ruchem pozbył się czapki
i okularów. Poczułam się obnażona, a ukryte łzy wydostały się
na zewnątrz. W jego oczach, zawsze błyszczących i migających
filuternie kłębiło się ich mnóstwo. – Mason, przepraszam –
Wydusiłam.
–
Chciałbym wziąć cię w ramiona,
chciałbym cię przytulić, chciałbym scałować każdą twoją łzę,
chciałbym ci powiedzieć, że ci wybaczam, że to że zostawiłaś
mnie przed ołtarzem nie ma znaczenia, ale nie mogę… Pragnąłbym
wymazać z pamięci fakt twojej ucieczki… Chciałbym nie pamiętać,
że nas przekreśliłaś, ale… Nie potrafię. Stało się zbyt dużo
– oznajmił ocierając swoje łzy.
–
Wiem, wiem że wszystko zepsułam! –
krzyknęłam wymachując dłonią. – Ale…
–
Nadal je nosisz? – zapytał z
niedowierzaniem. Zakłopotana natychmiast schowałam za siebie rękę,
na której widniały dwa pierścionki. – Dlaczego?
–
Bo nigdy nie… – zaczęłam, ale
spazmatyczny szloch, który wstrząsnął moim ciałem uniemożliwił
mi kontynuację.
–
Nie kończ, proszę cię. Tylko nie mów
mi, że nadal mnie kochasz – wrzasnął sięgając za koszulkę,
aby wyciągnąć łańcuszek. W blasku słońca dostrzegłam
błyszczące srebro. Obrączki… – Bo wtedy i ja musiałbym ci
powiedzieć, że też cię kocham, a bardzo nie chcę tego robić –
Obwieścił. – Odejdź, Liliana.
–
Ale… Możemy porozmawiać choć przez
chwilę? Chcę wytłumaczyć…
–
Mogłaś to zrobić zanim zostawiłaś
mnie w dniu naszego ślubu – oznajmił. Chwycił moją dłoń w
swoją i zamknął ją w uścisku. – Weź ją, jest twoja –
Szepnął wskazując na obrączkę.
–
Mason! Proszę cię!
–
Odejdź… W końcu to wychodzi ci
najlepiej – zironizował i odwrócił się na pięcie. Chciałam za
nim pobiec, siłą wymusić tę rozmowę, ale wiedziałam, że ma
rację. Musiałam zacisnąć zęby i walczyć. O niego i o nasze
uczucie, które tliło się w nas, bez względu na to, co zrobiłam,
bez względu na wszystko.
Podróż
samolotem była dla mnie katorgą. Nie mogłem się wypłakać, nie
mogłam dać upustu swoim emocjom. Musiałem wziąć się w garść i
oddzielić życie prywatne od zawodowego. Jednak nie było to łatwe…
Niespodziewane pojawienie się Liliany przewróciło moje życie o
sto osiemdziesiąt stopni. Nie przypuszczałem, że ją spotkam, nie
w takich okolicznościach. Nie dałem jej dojść do słowa, nie
pozwoliłem jej niczego wyjaśnić, bo bałem się tego, co mógłbym
usłyszeć. Po tych dwóch latach w końcu mogłem ją zobaczyć,
mogłem spojrzeć jej w oczy. Nadal była słodką Lilianą, którą
pokochałem. Nadal była tą samą dziewczyną, dzięki której moje
życie nabrało sensu. Kochałem ją, ale nie mogłem uwierzyć w to,
że ona również kocha mnie. Skoro tak… To dlaczego mnie
zostawiła? Fakt, że nadal nie pozbyła się pierścionków, że
nosiła je na swoim serdecznym palcu wytrącił mnie z równowagi.
Czyżby jej miłość naprawdę była prawdziwa? Pokręciłem głową
opierając ją o małe okienko. Odgoniłem niechciane łzy i mocniej
docisnąłem słuchawki do uszu. Może po powrocie powinienem dać
jej szansę? Moja ręka bezwiednie powędrowała do łańcuszka.
Ostrożnie wziąłem w dłoń srebrną obrączkę. Była moim
talizmanem i paradoksalnie dodawała mi sił. Oddałem Lilianie tę,
która miała należeć do niej, mając nadzieję, że coś do niej
dotrze. Jeśli naprawdę mnie kochała, jeśli naprawdę nigdy nie
przestała tego robić, to może istniała dla nas szansa, nadzieja?
Ale czy dałbym radę jej wybaczyć i ponownie zaufać? Byliśmy
młodzi i być może faktycznie w sferze uczuć jeszcze wiedzieliśmy
niewiele, ale jednak… Byliśmy gotowi zaryzykować i udowodnić
wszystkim, że się mylą. Może ja też powinienem to zrobić…?
Widzisz,
wydobyłaś ze mnie to, co najlepsze
część,
której nigdy nie widziałem
Wzięłaś
moją duszę i wytarłaś ją do czysta
Nasza
miłość nadawała się do kin
Ale
jeżeli mnie kochałaś,
dlaczego
mnie zostawiłaś?
***
Witam!
Wiem, że na razie rozdziały nie są zbyt długie, ale w kolejnych ulegnie to zmianie ;) Jeszcze się zadzieje w ich życiu ^^
We wtorek Mason zaliczył debiut w Lidze Mistrzów, którego jednak nie zapamięta zbyt dobrze. Po groźnie wyglądającym faulu musiał opuścić boisko, ale na całe szczęście z jego kostką jest wszystko w porządku <3 Chyba bym nie zniosła kontuzji kolejnego kluczowego gracza... Ale najważniejsze, że niektórzy już wracają po urazach, których doznali jeszcze w tamtym sezonie. Jutro Liverpool... Damy radę! :D
Pozdrawiam ;*
*Kodaline - All I Want
Marzenie Masona o grze w ukochanym klubie zaczyna się w końcu spełniać. Widać, jak wiele radości i szczęścia mu to sprawia. Jakie to dla niego ważne. Mimo wszystko i tak czegoś mu brakuje, czego ma pełną świadomość. Brakuje mu Liliany, która nieoczekiwanie znowu stanęła na jego drodze. Zebrała się na odwagę i postanowiła zawalczyć o to, co utraciła. Dla Masona musiał być to ogromny szok. Po dwóch latach nareszcie mógł spojrzeć w oczy dziewczynie, która nadal kocha, a równocześnie, która skrzywdziła go w sposób, jaki dla wielu byłby niewybaczalny. Mason jest jej jednak w stanie wybaczyć. Oczywiście nie od razu, ale jestem pewna, że gdy Liliana spróbuje być może uda się jej wszystko między nimi naprawić. Nadal się kochają, a to w tym wszystkim jest najważniejsze. Najpierw potrzeba jest jednak między nimi bardzo poważna i szczera rozmowa, w której Liliana wyjaśni wszystko.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Dzięki ciężkiej pracy oraz ambicji Mason mógł spełnić swoje największe piłkarskie marzenie. Został zawodnikiem Chelsea Londyn. Ale to dopiero początek wielkiej przygody, na którą na pewno jest idealnie przygotowany :) Już Frank mu w tym pomoże! Chłopak, jak na swój wiek, wydaje się być dość dojrzały. Ale cóż się dziwić. W końcu jako nastolatek oświadczył się swojej ukochanej i prawie wziął z nią ślub. To tylko oznacza jakim poważnym młodym człowiekiem jest. W końcu do dziś to "uczucie" nie minęło, a można wręcz rzecz że stalo się silniejsze, dojrzalsze. Gdyby pamiętnego dnia wszystko skończyło się tak, jak zostało zaplanowane, dziś Mason byłby w pełni szczęśliwy. Jednak jak na razie pozostaje mu się cieszyć z zawodowych sukcesów.
OdpowiedzUsuńLiliana zdecydowała się na rozmowę z chłopakiem, choć to było dla niej bardzo trudne. Stanąć z nim w twarzą twarz, przeprosić i próbować wszystko w jakiś racjonalny sposób wyjaśnić. Absolutnie nie dziwię się jego reakcji. Dla niego wszystko jest jasne. Zostawiła go. Nie chce słuchać żadnych wyjaśnień, ale sadzę że w końcu się na to zdecyduje. W kocu kocha ją najbardziej na świecie. A takim osobom wybacza się przecież wszystko :)
Jaki cudny gif ^v^