Londyn,
19.08.2019 r.
Spotkajmy
się jutro przed wejściem do Hyde Parku. Powiedzieć, że byłam
zdziwiona wiadomością od Masona to nic nie powiedzieć. Byłam w
szoku, telefon ślizgał mi się w dłoniach, a palce nie mogły
natrafić na odpowiednie litery, gdy wysyłałam odpowiedź. Bałam
się, byłam przestraszona, ale jednocześnie podekscytowana. Sam
fakt, że po miesiącu prób zgodził się na spotkanie ze mną
napawał mnie irracjonalną nadzieją, że wszystko się ułoży.
Nerwowo poprawiłam rozpuszczone, rozwiewane przez wiatr włosy.
Obserwując spacerujących ludzi zastanawiałam się, jak przebiegnie
nasza rozmowa. Układałam w głowie to, co pragnę mu powiedzieć,
wiedziałam jednak, że gdy przyjdzie co do czego to zapomnę języka
w gębie. Westchnęłam ciężko poprawiając zsuwającą się z
ramienia czarną torebkę. Nie stroiłam się zbytnio, postawiłam na
obcisłe dżinsy przed kostkę, niebieski sweter oversize oraz białe
trampki. W mojej głowie rozgrywała się gonitwa myśli, zadręczałam
się osobą dziewczyny, która wczoraj rzuciła się Masonowi na
szyję, drżałam pełna obaw i złych przypuszczeń. A co jeśli są
razem? Odgoniłam od siebie ten pomysł, jakby był natrętną,
bzyczącą muchą.
–
Liliana… Cześć – usłyszałam za
sobą niepewny głos Masona. Odwróciłam się na pięcie tonąc w
głębi jego piwnych oczu. Znajomo ułożona fryzura, czarne
postrzępione dżinsy, dobrany sweter, biało-złote adidasy. Serce
zabiło szybciej. Oddech ugrzązł mi w gardle.
–
Ja… Cześć – odparłam. Uśmiechnął
się niemrawo, co odwzajemniłam.
–
Możemy przejść się do kawiarni, jeśli
masz ochotę – powiedział. – Nie jest daleko.
–
Jasne, z chęcią – odparłam. Pokiwał
głową i ruszył przed siebie. Szliśmy obok, w ciszy, oboje nie
wiedzieliśmy, co powiedzieć, odwlekaliśmy tę rozmowę w czasie.
Byliśmy pogrążeni we własnych myślach, spacerowaliśmy patrząc
na okolicę, mijając spieszących się ludzi. Byliśmy w tym
zgiełku, młodzi, niepewni, przestraszeni.
–
Jesteśmy – oznajmił w pewnym
momencie. Z szoku uchyliłam usta. Przed wejściem do kawiarni stał
ozdobny niebieski rower z koszykiem pełnym różowych kwiatów oraz
ścianka z dekoracjami. Gdy weszliśmy do środka zaparło mi dech w
piersiach. Było tak kolorowo, magicznie, bajkowo. Malownicze kwiaty
były dosłownie wszędzie. Ściany pełne były migających,
neonowych i podświetlanych napisów oraz cytatów o kawie. Jedna ze
ścian ozdobiona była mieniącymi się w różnych barwach kubkami
na wynos. Zauważyłam, że wystają z nich małe karteczki.
Domyśliłam się, że zawierają w sobie motywujące słowa. Krzesła
i kanapy były miękkie, obite w szmaragd i pudrowy róż. Marmurowe
stoliki wyglądały zachwycająco, prezentowały szeroki wybór ciast
i innych słodkości. Wnętrze było urocze i poprawiało nastrój
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
–
Pięknie tutaj – wyszeptałam
oczarowana posyłając w stronę Masona szeroki śmiech. Odwzajemnił
go, po czym odsunął mi krzesło. Podziękowałam skinieniem głowy
zachwalając karteluszki mówiące o tym, że kalorie z ciast się
nie mają znaczenia. Usiadł naprzeciwko mnie lustrując mnie uważnym
spojrzeniem. Czekając na zamówienie siedzieliśmy pogrążeni w
zadumie. Mason bawił się serwetkami, ja rozglądałam się po
imponującym wnętrzu. Elan Cafe trafiła właśnie na listę moich
ulubionych miejsc.
–
Zawsze miałaś bzika na punkcie różu,
kwiatów i szpargałów zajmujących prawie każdy kąt – wspomniał
obdarzając mnie krzywym uśmieszkiem.
–
To nie były szpargały! – oburzyłam
się. Puścił mi oczko, po czym podziękował kelnerce, która
zjawiła się w mgnieniu oka. Wzięłam w dłonie filiżankę
wypełnioną aromatycznym zapachem. Pieniste Cappuccino koiło moje
zmysły.
–
Oczywiście – parsknął biorąc łyk
ze swojej wysokiej szklanki.
–
Latte Macchiato? – zdziwiłam się
dostrzegając trójwarstwowy płyn. – Od kiedy? – Spytałam
dmuchając na czekoladową posypkę.
–
Sporo się zmieniło – mruknął
odstawiając naczynie na stolik. – Ale ten nawyk przejąłem od
mamy, która rozpływa się nad tym cudem. Tata stroi sobie z nas
żarty przy każdej okazji – Uśmiechnął się.
–
Zawsze był żartownisiem – zauważyłam.
–
Tak, to prawda – potwierdził patrząc
na mnie z rozbawieniem. Nachylił się przez stolik i uwolnił
mój policzek spod nadmiaru pianki. Zarumieniłam się na ten czuły
gest. – Może… Może porozmawiamy? – Wykrztusił z siebie.
–
Najwyższy czas – stwierdziłam
poprawiając się na krześle. – Zanim zacznę… Co działo się z
tobą, po tym… Kiedy cię zostawiłam? – Zapytałam cicho
spuszczając wzrok. Byłam tchórzem, znów brakło mi odwagi, by
patrzeć mu w oczy.
–
Wyjechałem do Holandii – odparł. –
Dostałem ofertę, po tym… Po naszym niedoszłym ślubie. Nie
zastanawiałem się długo, przyjąłem ją. Granie w pierwszej
drużynie znacznie różniło się od gry w akademii, ale dałem
sobie radę. Miałem osiemnaście lat, byłem z dala od domu, od
rodziny, od ciebie… Jednak nie mogłem zostać w Anglii, tam
wszystko przypominało mi o tobie. Skorzystałem z szansy jaką dał
mi klub, rozwijałem się, szkoliłem. Musiałem nauczyć się
gotować – Zaśmiał się. Zawtórowałam mu obejmując filiżankę
dłońmi. – Nie zdołałem nauczyć się holenderskiego, złapałem
kilka pojedynczych słówek, a gdy czas pozwolił to mama
robiła mi pranie. Nie mogłem połapać się w tych przyciskach i
instrukcjach – Oznajmił. Parsknęłam głośnym śmiechem.
–
Nie dziwi mnie to – powiedziałam
obserwując jego roześmiane oczy.
–
Cóż, pewnych rzeczy mężczyzna nie
nauczy się nigdy – stwierdził. – W tamtym sezonie wróciłem do
Anglii, grałem w Derby County, również w podstawowym składzie.
Trener mi zaufał. Spełniłem pokładane we mnie nadzieje, co
poskutkowało podpisaniem pięcioletniego kontraktu z Chelsea.
Marzenia małego chłopca z akademii stały się rzeczywistością –
Uśmiechnął się szeroko.
–
Wiem, jak ważne to dla ciebie było. Gra
w pierwszej drużynie, w twoim ukochanym klubie… – wyznałam.
–
Tak, to niewątpliwie coś – przyznał.
– Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem cię wczoraj na meczu. Byłem
w szoku. Niemniej, dziękuję, że przyszłaś, by na żywo obejrzeć
mój debiut w domowym spotkaniu. Twój widok w mojej koszulce…
Ten gol był dla ciebie – Oznajmił dobitnie.
–
Dziękuję – wychrypiałam. – Mason…
–
Dość już o mnie, Liliana – przerwał
mi. – Co działo się z tobą? Gdzie byłaś? Dlaczego uciekłaś
bez słowa wyjaśnienia w dniu naszego ślubu? Dlaczego mnie
zostawiłaś…?
Wzięłam
głęboki wdech i popatrzyłam na niego. Ciekawość na jego twarzy
mieszała się ze smutkiem spowodowanym moją osobą, moją decyzją…
–
Zdaję sobie sprawę, że żadne słowa
nie są w stanie oddać tego, co czułeś, ale… Przepraszam Mason,
tak bardzo cię przepraszam – szepnęłam. Szarpałam za nitki od
swetra, by zająć czymś dłonie. – Postąpiłam egoistycznie,
zdecydowałam za nas, nie dając nam szansy. Kochałam cię, nadal
cię… – Odchrząknęłam. – Dostałam szansę od losu, którą
wykorzystałam bez wahania przekreślając nas i naszą przyszłość.
Studia na Harvardzie, wyobrażasz to sobie? Spełnienie moich
dziecięcych fantazji i marzeń. Podjęłam decyzję nie konsultując
jej z tobą. Wyjechałam zostawiając za sobą ciebie, rodzinę,
Anglię. Stany Zjednoczone były ogromne, momentami mnie
przytłaczały, a ja samotna czułam się przerażona i niepewna
każdego kroku. Jednak odnalazłam się, poświęciłam się nauce,
próbowałam nie myśleć o tym, co ci zrobiłam, o tobie, jednak
było to trudne. Myślałam o tobie każdego dnia,
zastanawiałam się, co robisz, jak potoczyła się twoja kariera.
Byłam tchórzem i nie miałam odwagi, by to sprawdzić, by odezwać
się do ciebie. Poprosiłam rodziców o to, by nie mówili ci o
miejscu mojego pobytu. Mason… Myślałam, że sobie nie poradzimy.
Myślałam, że nie byłbyś w stanie zrezygnować dla mnie z
kariery, zresztą nie miałabym serca cię o to prosić. Ty w Anglii,
ja w Stanach… Przetrwalibyśmy to? Nie wiem, Mason, niczego już
nie jestem pewna. Wiem jedynie, że skrzywdziłam cię, bardzo mocno.
Żałuję tego z każdym dniem, ale czasu nie cofnę. Mogę jedynie
starać się i prosić cię o to, byś mi wybaczył. Kiedyś –
Wyrzuciłam z siebie. Spuściłam głowę czując irytujące łzy.
–
Nie wiem, co powiedzieć – mruknął po
dłuższej chwili wymownego milczenia. – Stany Zjednoczone, Boston,
Harvard… Bylibyśmy daleko od siebie, ale wierzę, że dalibyśmy
radę z tą odległością, z tym wszystkim. Mielibyśmy kontakt,
odwiedzalibyśmy się, gdyby trafiła się okazja. Liliana…
Mieliśmy wziąć ślub w wieku osiemnastu lat, więc sądzę, że
dzieląca nas odległość byłaby najmniejszym problemem.
Poradzilibyśmy sobie… – Oznajmił dotykając mojej dłoni.
Pogłaskał z czułością dwa pierścionki znajdujące się na moim
serdecznym palcu. Kciukiem otarł łzy z moich policzków. – Ja też
cię kocham, nigdy nie przestałem, nie mógłbym, ale… Chyba
potrzebuję czasu, żeby to ogarnąć. Mogłaś mi powiedzieć,
przeszlibyśmy przez to razem, ale nie pozwoliłaś nam na to… Mam
do ciebie żal, naprawdę. Chciałem cię znienawidzić, ale nawet na
to byłem za słaby. Jesteś tą jedyną, ale zrozum mnie i daj mi
ten czas. Jednak jedno nie daje mi spokoju… Dlaczego wróciłaś?
Dlaczego teraz? – Zapytał.
–
Dzięki wysokim wynikom w nauce dostałam
szansę na powrót do ojczyzny. Kolejny rok zaczynam tutaj, w
Londynie. Imperial College London, Imperial College Faculty of
Medicine – wyjaśniłam pociągając nosem.
–
Gratuluję – powiedział szczerze
wstając z zajmowanego miejsca. – Będziemy w kontakcie. Nie
chcę cię znów stracić – Oznajmił pieszczotliwie czochrając
mnie po włosach.
–
Nie stracisz – wyszeptałam patrząc na
jego oddalającą się sylwetkę. Wyciągnęłam z torebki
obrączkę i kilka razy obróciłam ją w dłoniach. Pogładziłam ją
z uczuciem. Kochałam go, tak bardzo…
Usiadłem
na ławce w parku spoglądając na burzowe niebo. Poruszenie, które
ogarnęło mnie po wyjaśnieniach Liliany nie chciało odejść.
Kochałem ją, ona również kochała mnie. Przestraszyła się,
uciekła, zostawiła mnie, by spełniać swoje marzenia, by kształcić
się na jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie. Byłbym w
stanie to zrozumieć, zaakceptować, gdyby podzieliła się ze mną
swoimi obawami, gdyby powiedziała mi o szansie, jaką dało jej
życie. Tak się jednak nie stało, a my żyliśmy z dala od siebie,
oddaleni o kilkanaście tysięcy kilometrów. Dzielił nas ocean,
dzieliły nas niewypowiedziane słowa, żal, poczucie
beznadziejności, utraty sił. Potrzebowałem czasu, by dojść do
siebie, by trzeźwo spojrzeć na całą sytuację. Czy potrafiłem
wybaczyć Lilianie? Już jej wybaczyłem. Była egoistką, ale była
również kobietą mojego życia, a miłości można wybaczyć wiele,
jak i nie wszystko. Na swój sposób byłem z niej dumny.
Zawsze była ambitna, dążyła do perfekcji, była zdolna, a nauka
nie sprawiała jej trudności. Harvard Medical School brzmiał
wyniośle i hardo. Cieszyłem się jednak, że wróciła, że będzie
kontynuowała naukę tu, w Londynie, blisko mnie. Nie zniósłbym
ponownego rozstania z nią, nie dałbym rady. Nie mogłem pozwolić
jej odejść, nie po tym, kiedy wróciła, kiedy zrodziła się
nadzieja, że naprawdę mamy możliwość złączenia naszych dróg
na nowo…
Sprawiasz,
że w sercu czuję jak gdyby było lato
Gdy
leje deszcz
Sprawiasz,
że czuję iż cały mój świat jest dobry, gdy jest źle
Właśnie
dzięki temu wiem, że jesteś tą jedyną
Właśnie
dlatego wiem, że jesteś tą jedyną
Łatwo
jest bać się żyć
Z
Tobą jestem gotów na to, co nadejdzie
Nasze
dwa serca sprawią, że będzie łatwo
Łącząc
kawałki, razem tworzą jedno…
***
Witam!
I już po wyjaśnieniach Liliany ;) I co teraz? ^^
Pozdrawiam ;*
*Kodaline - The One
Uczucie łączące Masona i Lilianę jest niesamowicie silne. Nie można nazwać tego nastoletnim zauroczeniem. Teraz nie jestem wcale zaskoczona tym, że tak szybko chcieli wziąć ślub. W tak młodym wieku! Ich miłość od samego początku była dojrzała. Od pierwszej chwili wiedzieli czego chcą od życia, a raczej z kim chcą przejść przez to życie. Mason nie potrafił znienawidzić swojej ukochanej narzeczonej mimo iż zostawiła go w najważniejszym dniu ich wspólnego życia. Zbyt mocno ją kocha. W innym przypadku nie zaciągnąłby ją do różowo pudrowego królestwa :) W końcu mężczyźni nie przekraczają progu takich lokali. Tak z zasady ^^ A on doskonale wiedział, że Liliana będzie tym wszystkim zachwycona. I była :) Obydwoje nie ukrywają swoich uczuć, co jest godne podziwu jak i bardzo potrzebne w tym momencie. To oczywiste, że Mason nie wybaczy jej wszystkiego od razu, potrzebuje do tego czasu, aby znów jej w pełni zaufać. Sądzę jednak że to silne uczucie, które w nim siedzi, nie pozwoli na dłuższe dumanie. Stracili zbyt wiele czasu bez siebie. Jestem pewna, że Liliana nie popełni w przyszłości tych samych błędów i każdą decyzję będzie starała się konsultować z mężczyzną swojego życia. Który nadal dedykuje jej ważne gole i wcale tego nie ukrywa :) To dowód na to, że tajemnicza dziewczyna nie jest z nim zbyt blisko. Bo w jego sercu i głowie nadal jest Liliana :) To oczywiste, że pozwoliłby jej wyjechać do Stanów, mimo że chwilowa rozłąka na pewno byłaby dla nich trudna. Mason nie jest egoistą i wie o marzeniach oraz umiejętnościach Liliany. Nie stał by jej na drodze do zawodowego rozwoju. Wprost przeciwnie :) Ale cóż, stało się. Teraz trzeba zacząć od nowa :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Mason zdecydował się w końcu na spotkanie z Lilianą, co na pewno sporo go kosztowało. Także dziewczyna nie miała łatwo. Zebrała się jednak na odwagę i wyznała powód jej zniknięcia oraz odczucia jakie przy tym jej towarzyszyły z nadzieją, że Mason kiedyś jej wybaczy. Co nastąpiło szybciej niż mogłaby kiedyś pomyśleć.
OdpowiedzUsuńBez żadnych wyrzutów zrozumiał, co kierowało dziewczyną, że chciała spełnić swoje marzenia. Dokładnie tak jak on.
Tą jedną rozmową poczynili olbrzymi krok w odbudowie swojej relacji. Wiedzą już na czym stoją, a przede wszystkim są pewni swoich uczuć do siebie. Potrzebują tylko czasu. Mason musi na nowo zaufać Lilianie, a ona cierpliwie na to poczekać. Oby wkrótce się im udało i mogli w końcu odzyskać upragnione szczęście.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.