poniedziałek, 28 października 2019

Siódmy

Londyn, 18.09.2019 r.

 Po wyjściu Liliany jeszcze długo siedziałem ogłuszony i oniemiały. Informacja, którą się ze mną podzieliła kompletnie wytrąciła mnie z równowagi. Gdy zbliżyliśmy się do siebie po tak długiej rozłące nie myśleliśmy logicznie, zawładnęło nami pożądanie oraz chęć bycia blisko tej drugiej osoby. Daliśmy się ponieść nie przejmując się konsekwencjami. Gdyby Liliana była w ciąży… Przeszlibyśmy przez to razem, byłem tego pewny. Nie zostawiłbym jej samej, oboje musielibyśmy szybciej dorosnąć, ale skoro postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę to czułem, że unieślibyśmy na barkach ciężar związany z rodzicielstwem. Przekonałem Lilianę, że nie możemy popaść w panikę. Ona nie była żadnym doradcą, siała jedynie spustoszenie i wprowadzała mętlik do głowy. Mieliśmy siebie, kochaliśmy się… Fakt, że podjęliśmy decyzję, aby spróbować jeszcze raz napawał mnie optymizmem i nadzieją na nadchodzące dni. Liliana była moją iskierką szczęścia, nadawała sens mojemu życiu od momentu, w którym się w nim pojawiła. Nie myślałem o tym, że być może się pospieszyliśmy, że powinniśmy dać sobie więcej czasu, że ja powinienem głębiej zastanowić się nad tą decyzją. Ona była prosta, a jedyna prawda jaka istniała to taka, że przez te dwa lata cholernie mi jej brakowało. Każdy dzień poświęcałem na treningi, w meczach pokazywałem się z jak najlepszej strony, ale całkowitego spełnienia nie mogłem osiągnąć bez niej. Pustka, którą czułem była straszna, wypełniała każdą komórkę mojego ciała, wypełniała serce, które zwolniło swój rytm. Wracając do domu rzucałem się na łóżko i rozpamiętywałem nasze momenty. Wspominałem blask jej oczu, uśmiech przeganiający wszelkie zło, delikatne dłonie, zapach charakterystyczny tylko dla niej. Miała swoje wady, jak każdy człowiek. Dążyła do perfekcji, podobnie jak ja. Była ambitna, zdolna i piekielnie mądra. Słabości, które wykazywała jedynie pomogły mi zbudować obraz mojego ideału. Bała się ciemności. Kiedy zostawaliśmy sami, zawsze musiało palić się światło. Uwielbiała wszelkiego rodzaju dekoracje, była uzależniona od zapachowych świeczek i pomarańczy. Zawsze mogłem z nią porozmawiać o wszystkim; o swoich marzeniach, przemyśleniach, planach na przyszłość. Słuchała mnie, wspierała w każdej decyzji, pomagała jak tylko mogła. Rozśmieszała mnie żartami, których nikt inny nie rozumiał, zmuszała do myślenia. Kłóciliśmy się o drobnostki; o zbyt dużą ilość cukru w kawie, o przypalone naleśniki i stertę brudnych naczyń. Należeliśmy do siebie. Mogłem się na nią gniewać o to, że zajmuje większą połowę łóżka, mogłem dalej tłumić w sobie żal do jej osoby, po tym jak mnie zostawiła… Tylko po co? Co by to dało? Skoro ja kochałem ją, skoro ona kochała mnie to marnowanie życia na bezsensowny żal nie miało najmniejszego sensu. Zastanawianie się, co mogłoby się stać, gdy byliśmy osobno traciło na wartości, gdy w tym samym czasie mogliśmy być razem. I wspólnie budować przyszłość, tak jak kiedyś. Liliana podarowała mi cząstkę siebie, podarowała coś wielkiego, poruszyła we mnie coś, była ona i tylko ona. Liliana… Ocknąłem się z własnych myśli słysząc dzwonek do drzwi. Poderwałem się z barowego stołka i poszedłem otworzyć.
Chloe? Co ty tutaj robisz?
Przyszłam osobiście sprawdzić, jak się czujesz! Mogę wejść? – spytała wchodząc do środka.
Już to zrobiłaś – mruknąłem pod nosem zamykając drzwi. – Pisałem ci, że wszystko ze mną w porządku – Powiedziałem proponując jej coś do picia. Poprosiła o wodę siadając na krześle. Postawiłem przed nią szklankę z przezroczystą cieczą. – Chloe, naprawdę nic mi się nie dzieje, niepotrzebnie się fatygowałaś.
Przestań, po prostu chciałam cię zobaczyć – wyznała wprawiając mnie w osłupienie. – Mason, ja…
Chloe, nie wiem do czego zmierza ta rozmowa, ale… – zacząłem, lecz nie skończyłem swojej wypowiedzi. Nim zdążyłem zareagować usta dziewczyny musnęły moje własne. Natychmiast odsunąłem ją od siebie. – Co ty wyprawiasz? – Zapytałem ostro. – Nie rób tego nigdy więcej!
Dlaczego? – zdziwiła się. – Myślałam, że…
Mówiłem ci, że traktuję cię jak zwykłą koleżankę. Nie licz na coś więcej z mojej strony, bo to niemożliwe.
Masz kogoś? – zrobiła wielkie oczy. – To ta blondynka, prawda?
Tak – przyznałem.
Długo się znacie?
To nie twoja sprawa – uciąłem. – Jesteśmy razem i nic tego nie zmieni. Nie całuj mnie nigdy więcej, ani nie przychodź bez zapowiedzi, dobrze?
Jak sobie chcesz – wysyczała chwytając torebkę w dłoń. – Jeszcze zobaczymy – Fuknęła i wyszła z mojego mieszkania głośno trzaskając drzwiami. Sfrustrowany przeczesałem swoje włosy i zakląłem pod nosem. Jeszcze tego mi brakowało!

 Wspólne mieszkanie z Masonem napawało mnie ekscytacją i zarazem przerażeniem. Bałam się. Bałam się, że po raz kolejny go zawiodę, że zrobię coś nie tak, że doprowadzę do ostatecznego końca. Wierzyłam mu, wierzyłam jego zapewnieniom, że wszystko będzie dobrze, że poradzimy sobie z każdą przeszkodą. Kiedy dotarła do mnie świadomość tego, że mogę być w ciąży, przestraszyłam się, ale dzięki jego bezpiecznym ramionom i czułym słowom pozwoliłam sobie na rozluźnienie. Mason i ja… Istnieliśmy dla siebie. Przez swój egoizm o mało co nie doprowadziłam do naszego końca, ale wybaczył mi. Był gotów zapomnieć o tym, że porzuciłam go przed ołtarzem. Kochał mnie, a ja kochałam jego. Zaufał mi ponownie, pragnął być ze mną, chciał dzielić ze mną każdy dzień, każdą noc. Byłam szczęściarą, nie mogłam po raz drugi go zawieść, sprawić, by zwątpił w moją miłość. Byłam dla niego. Istniałam po to, by go kochać, by trzymać jego dłoń, by łapać go, jeśli potknąłby się na schodach. Egzystowałam po to, by poprawiać mu ubranie, by czasem je zdjąć. Pragnęłam robić mu ulubioną herbatę, pomagać, przytulać, całować, poprawiać poduszkę. Istniałam po to, aby się nim opiekować, troszczyć, martwić się o niego. Byłam, by go słuchać i z nim milczeć, śmiać się i płakać. Dzielić troski, smutki, radości. Byłam dla niego. Byłam dla niego cały czas, byłam, by go kochać. Z głuchym jękiem wtuliłam twarz w poduszkę. Perspektywa szczerej rozmowy z naszymi rodzicami nie napawała mnie optymizmem, ale wiedziałam, że musimy to zrobić, aby iść dalej, nie oglądając się za siebie. Nie mogliśmy pozwolić na to, żeby mój czyn z przeszłości zaważył na wizji wspólnej przyszłości. Chwyciłam w dłoń mojego srebrnego smartfona w celu sprawdzenia mediów społecznościowych. W jednej chwili złość ogarnęła mnie ze wszystkich stron. Dziewczyna, która kręciła się obok Masona oznaczyła go na zdjęciu. 


Życzyła mu powrotu do zdrowia i opatrzyła podpis serduszkiem. Prychnęłam wściekle pod nosem czytając komentarze z gratulacjami oraz z pytaniami, czy są parą. Dziękując, że byłam sama w domu, zerwałam się z wygodnego łóżka, poprawiłam swój wygląd i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Pół godziny później szaleńczo naciskałam dzwonek do tych należących do mieszkania Masona.
Liliana? – spytał zdziwiony widząc mnie na progu. – Coś się stało?
To się stało! – warknęłam pokazując mu nieszczęsną fotografię. – Możesz się ze mnie śmiać, nie obchodzi mnie to! – Fuknęłam widząc jak walczy z rozbawieniem.
Uwielbiam jak się tak wściekasz – oznajmił. – Ale faktycznie muszę ci coś powiedzieć – Wyznał prowadząc mnie do salonu. Umościłam się na białej kanapie słuchając jego opowieści.
Pocałowała cię?! – krzyknęłam. – Nie miała prawa tego robić! – Przeczesałam swoje włosy. – Zachowuję się jak wariatka, prawda? – Spytałam głośno wypuszczając powietrze.
Jak zazdrosna wariatka – sprostował obejmując mnie. – Nie zaprzątaj sobie głowy tym zdjęciem, dobrze? Zajmę się tym, a kiedy uporamy się ze wszystkim utnę wszelkie spekulacje na jej i mój temat – Zapewnił.
Dziękuję – pocałowałam go w policzek.
To ciebie kocham – wyszeptał pocierając nosem o mój. Szept. Najintymniejsza forma przekazu słów, myśli, emocji. Jego szept powodował szybsze bicie mojego serca. – I skoro już przy mnie jesteś, to wiedz, że nie puszczę cię dalej niż na odległość naszego szeptu – Złożył obietnicę.
Mason… – zaczęłam patrząc na jego rozpromienioną twarz. Takiego go kochałam. Pełnego życia, pełnego energii, pełnego wesołych iskierek w oczach. – Nigdy nie przestawaj się uśmiechać – Dokończyłam wtulając się w niego. Bo w tych ramionach było moje miejsce.

Uśmiech na Twojej twarzy
mówi, że mnie potrzebujesz.
Jest prawda w Twoich oczach
która mówi, że mnie nigdy nie opuścisz.
Dotyk Twojej dłoni daje mi pewność,
że złapiesz mnie, gdy będę upadać.
I mówisz to najlepiej, kiedy nie używasz słów...


***

Witam! 

Ech, i po ładnej jesieni :( Przynajmniej u mnie :D 

Chloe to tak naprawdę dziewczyna Masona, ale ciii ^^ :D 


Pozdrawiam ;*

*Ronan Keating - When You Say Nothing At All 

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Twoje opisy, wspominałam już o tym kiedyś? Na pewno, ale lubię się powtarzać ^^ zgadzam się z Masonem! Po co się spierać (no chyba że po to, aby się godzić w odpowiedni sposób ^^) skoro na końcu te wszystkie mało znaczące detale są bez sensu, bo jest coś o wiele bardziej ważniejszego. Kochają się, wspierają, dobro drugiej osoby jest dla nich najważniejsze oraz znają się jak stare konie. Nic tylko iść razem przez życie i czasem się pospierać, bo to dodaje jedynie pikanterii do związku. I nie jest nudno!
    Irytuje mnie ta cała Chloe. Zachowuje się jakby coś ją z Masonem łączyło, a przecież chłopak nie raz jej powiedział iż łączy ich jedynie relacja czysto kumpelska. Ok, dziewczyna mogła sobie zbyt dużo wyobrazić i sądziła że gdy go pocałuje, on odda ten gest. Ale co miały znaczyć słowa "jeszcze zobaczymy", a następnie opublikowane przez nią zdjęcie? Jeszcze tylko nie mogącej się pogodzić z odrzuceniem niewiasty nam tu brakowało. A Mason niech się nie śmieje z zazdrości Liliany bo jeszcze przyjdzie czas, że sam zgrzytać zębami będzie na widok jakiegoś kolegi swojej ukochanej ^^
    Ech uroczy są razem :) I to mnie zaczyna przerażać bo jak jest dobrze to zaraz coś się musi spitolić ^^
    Buziaczki :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, serio, strasznie przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. Po prostu totalnie, ale to totalnie wyleciało mi to z głowy. Nie mam pojęcia jak, ale wyleciało. Chyba zaczynam ślepnąć od nadmiaru policzonych pochodnych.
    Dobra, ale jestem i nadrabiam zaległości.
    Jeju, nawet nie wiesz, jak się przy poprzednim rozdziale przestraszyłam, gdy Mason doznał kontuzji. Serio, bałam się, że to coś poważnego i będzie mógł grać, straci sezon czy coś podobnego. Na szczęście kontuzja nie okazała się ciężka, a dodatkowo Liliana i Mason mieli okazję poważnie porozmawiać. I zdecydowali się spróbować jeszcze raz! To wspaniała wiadomość! Serio! Naprawdę, przez cały czas mocno trzymałam za nich kciuki. Wiem, że są sobie pisani i jeśli okaże się, że Lila naprawdę jest w ciąży, to na pewno sobie poradzą. Są przecież wspaniałą parą i na pewno będą cudownymi rodzicami. Innej opcji w ogóle nie przyjmuje do wiadomości.
    Chloe za to wkurza mnie do granic możliwości. Jest skrajnie irytująca. Przecież Mason wyraźnie jej powiedział, że nie ma żadnych szans. Dziewczyna powinna odpuścić i zając się czymś innym . Teraz trochę się martwi, że jeszcze coś napsuje w związku Masona i Liliany.
    A Lilka to po prostu zachowała się jak normalna zazdrosna kobieta. Serio, miała do tego prawo. Dobrze, że Mason szybko ją uspokoił i zapewnił, że jak najszybciej rozwieje wszelkie spekulacje. Tak naprawdę, najtrudniejsze, co teraz będą musieli zrobić, to powiedzieć o wszystkim rodzicom.
    Cóż, ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. To jak Liliana i Mason myślą i mówią o swojej miłości jest przepiękne. W dodatku pokazuje, że mimo młodego wieku są bardzo dojrzali, a ich uczucie to nie żadna miłostka, która z biegiem czasu się wyparli. To co łączy tę dwójkę jest wyjątkowe i mam nadzieję, że nikt ani nic już nigdy tego nie zepsuje.
    Niewątpliwie Chloe na pewno będzie jednak próbować. Skoro odważyła się pocałować Masona i odkryć przed nim, co tak naprawdę do niego czuje. Teraz na pewno tak łatwo nie odpuści. Na dodatek dowiedziała o Lilianie... Od razu więc postanowiła działać. Wstawiając tamto zdjęcie z takim opisem. Nic dziwnego, że Liliana poczuła się zazdrosna. Dopiero co odzyskała Masona, wszystko między nimi wciąż jest kruche, a tu na horyzoncie pojawia się spora konkurencja. Na szczęście Mason świata nie widzi poza Lilianą. Dziewczyna na razie nie ma więc czego się obawiać.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Liliana i Mason , mimo upływu czasu i tego wszystkiego co się wydarzyło. Nadal w tak cudowny sposób myślą o sobie i swojej miłości. Mam nadzieję , że nikt im tego nie popsuje. Choć wydaje mi się , że niestety ktoś tutaj namiesza. I będzie to Chloe. Ja pierdzielę jak ona mnie drażni. Najpierw ten pocałunek , mimo że Mason dał jej do zrozumienia , że nic między nimi nie będzie. A później to zdjęcie. Oj mam nadzieję , że ona mi szybko stąd zniknie.
    A nasza Liliana jest zwyczajnie zazdrosna :) I to normalne. I miała co do tego prawo. Dobrze , że Mason szybo rozwiał jej wątpliwości :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń