niedziela, 20 października 2019

Szósty

Londyn, Stamford Bridge, 17.09.2019 r.

 These are the champions… Nucąc pod nosem powodujący ciarki na całym ciele hymn Ligi Mistrzów siedziałam pośrodku kibiców Chelsea gotowa, by wspierać całą drużynę i przede wszystkim Masona w jego debiutanckim występie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, ile to dla niego znaczy… Odkąd zaczęliśmy się spotykać mówił mi, że z każdym dniem dąży do perfekcji, aby pewnego dnia stanąć na murawie wraz z kolegami i wysłuchać najpiękniejszej melodii na świecie. Jego marzenie wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego właśnie doczekało się spełnienia. Usiadłam na swoim miejscu ubrana w koszulkę z numerem dziewiętnaście i skupiłam uwagę na przebiegu gry. Koncentrowałam się na spotkaniu nie myśląc o tym, że od czasu naszego zbliżenia nie mieliśmy okazji porozmawiać o tym, co między nami zaszło. Mason był zajęty treningami, a ja dopinaniem ostatnich guzików na uczelni. Miałam nadzieję, że uda nam się to nadrobić przy pierwszej okazji. Początek meczu zdecydowanie nie spełnił oczekiwań kibiców obydwu drużyn. Chelsea oraz jej przeciwnicy z Valencii nie tworzyli klarownych okazji i marnowali najprostsze strzały. Rozglądnęłam się po stadionie obserwując reakcję sympatyków Niebieskich. Dopingowali piłkarzy głośnymi śpiewami i okrzykami, co przyjęłam lekkim uśmiechem. Dołączyłam się do nich czując, że tracę dech w płucach. Poddałam się fali radosnej atmosfery, która w szesnastej minucie rozpadła się jak domek z kart. Mason padł na murawę zwijając się z bólu. Zamarłam z przerażenia i zasłoniłam usta dłońmi. W oczach pojawiły się irytujące łzy, ale szybko je odgoniłam, aby nie zasłoniły mi widoku na zaistniałą sytuację. Jego twarz wykrzywiona wyrazem bólu kuła mnie w serce, a ja nic nie mogłam zrobić… Zawodnik, który sfaulował Masona otrzymał żółtą kartkę, jednak ja sądziłam, że to zdecydowanie za mało. Jego wślizg w kostkę chłopaka, którego kochałam ponad wszystko był zbyt brutalny. Odetchnęłam z ulgą, gdy Mason podniósł się z murawy i był gotowy do kontynuacji gry. Jednak… Po upływie paru minut stało się jasne, że nie będzie mógł dokończyć tego spotkania. Ból w kostce dawał o sobie znać. Z pomocą lekarzy zszedł z boiska. Został nagrodzony gromkimi brawami, ja patrzyłam na niego i mogłam jedynie modlić się o to, żeby kontuzja nie okazała się poważna. Nie teraz, nie na początku sezonu… Cierpiał i ja również cierpiałam. Miałam ochotę do niego podbiec, zająć się nim, lecz wiedziałam, że nie mam do tego prawa. Przynajmniej nie w tej chwili… Dalsza część oglądania meczu upłynęła mi na zamartwianiu się o Masona. Ostatecznie jego drużyna przegrała pierwszy mecz w Lidze Mistrzów, ale w tym momencie miałam to gdzieś. Najważniejszy był Mason i jego zdrowie…

Londyn, 18.09.2019 r.

 Po otrzymaniu wiadomości od piłkarza udałam się prosto pod wskazany adres. Okazały apartamentowiec z widokiem na Tamizę i Tower Bridge budził zachwyt i trochę onieśmielał mnie swoim przepychem. Jadąc przeszkloną windą na dwunaste piętro serce tłukło mi się o żebra. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o przyjemnych rzeczach. Wysiadając odetchnęłam głęboko i uspokoiłam urywany oddech. Drzwi od mieszkania Masona były już otwarte, więc pewnie przekroczyłam próg.
Jestem w sypialni! – dobiegł mnie krzyk. – Drugie drzwi na lewo! – Poinstruował mnie. Udałam się we wskazane miejsce zaciekawiona rozglądając się po przestronnym i nowocześnie urządzonym mieszkaniu.
Cześć – przywitałam się wchodząc do środka. Mason leżał na łóżku. Bez koszulki. Speszona odwróciłam wzrok niepewnie podchodząc bliżej.
Cześć – odparł uśmiechając się szeroko. – Nie musisz się mnie wstydzić po tym jak ostatnio… – Zaczął mrugając do mnie. Poklepał miejsce obok siebie, zachęcając bym usiadła. Tak też zrobiłam.
Jak się czujesz? – spytałam patrząc na jego kostkę. Była trochę opuchnięta.
Wszystko jest w porządku, nie martw się – zapewnił. – Miałem dziś robione badania, nie wykazały uszkodzonych więzadeł w kostce, więc już jutro będę mógł powrócić do treningów – Wyjaśnił. Kamień spadł mi z serca!
Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło! Wczoraj byłam przerażona, bałam się o ciebie…
Byłaś na meczu? – zainteresował się.
Oczywiście, że tak! Mason… Nie sądzisz, że powinniśmy porozmawiać?
Przecież rozmawiamy – rzucił lekko.
Ale o tym… Co zaszło między nami w łazience. Żałujesz tego? – zapytałam skubiąc nitkę swetra.
Nie, nie żałuję. Liliana, nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tobą. Obydwoje tego chcieliśmy, wiedzieliśmy, co robimy… Pragnąłem cię w równym stopniu, co ty mnie…
Ja też nie żałuję, ale co dalej z nami? Czy to coś zmienia…?
Liliana… Kocham cię, wiesz o tym. Potrzebowałem trochę czasu, ale moje uczucia do ciebie nie zmieniły się. Wybaczyłem ci już dawno temu… Chciałabyś… Chciałabyś spróbować jeszcze raz? – zadał pytanie przygryzając wargę.
Ja… Mason… Tak! Czyli… Chcesz mnie z powrotem?
Nigdy nie chciałem innej – wyznał przyciągając mnie do siebie. Zatonęłam w jego męskim uścisku delektując się tą bliskością, nim…
Kocham cię – szepnęłam. – I jeszcze raz za wszystko cię przepraszam.
Cii… – przyłożył mi palec do ust. – Nie wracajmy do przeszłości, dobrze? Skupmy się na teraźniejszości i na wspólnej budowie przyszłości, zgoda?
Pokiwałam głową, po czym oparłam ją o jego ramię. Mason gładził moje włosy. Pogrążyliśmy się w rozmowie, uzgadniając, że za jakiś czas powiadomimy nasze rodziny o tym, co dzieje się między nami. Nie mieli pojęcia, że odnowiliśmy kontakt, że próbujemy na nowo odnaleźć się w tym zgiełku i poplątaniu. – Declan wie o wszystkim – Oznajmił w pewnym momencie.
Domyślałam się tego – zaśmiałam się. – Jest twoim najlepszym przyjacielem, miał być twoim świadkiem… To zrozumiałe. Jak zareagował?
Na początku nie chciał w to uwierzyć, ale koniec końców stwierdził, że moje szczęście jest dla niego najważniejsze. Chciałby się z tobą zobaczyć, kiedyś…
To żaden problem – zapewniłam. – Ale uporajmy się najpierw z naszymi rodzicami… Tak chyba będzie najlepiej.
Masz rację – zgodził się ze mną. – Wiesz… – Zaczął złączając nasze dłonie. Uśmiechnęłam się na ten czuły gest. – To mieszkanie… Kupiłem je wtedy. Miało być nasze, mieliśmy zamieszkać tutaj po ślubie – Oznajmił cicho. Spojrzałam na niego zaszokowana, nie zdolna do wypowiedzenia choćby słowa.
Mason…
Nie musisz nic mówić… Ale gdybyś się zdecydowała… Moglibyśmy to mieszkanie uczynić naszym.
Kiwnęłam głową. Spojrzeliśmy na siebie, a nasze usta zaczęły się do siebie zbliżać. Pocałunek był inny od tego, którym obdarzyliśmy się kilka dni temu. Był powolny, czuły, wyrażający tęsknotę i miłość.
Mam nadzieję, że nam się uda, że z mieszkania razem wyjdzie coś dobrego – powiedziałam.
Tylko nie dzieci, przynajmniej na razie – zażartował. Zamarłam w jednej chwili. Krzyknęłam kryjąc twarz w dłoniach. Mason spojrzał na mnie przerażony. – Co się stało? – Niepokój w jego głosie był namacalny.
Mason! Ja… Przecież my… Ja nie biorę żadnych tabletek! Poza tobą nie było nikogo innego, a ty… Nie miałeś prezerwatywy, a skończyłeś… – wyszeptałam wystraszona. Piłkarz był zaszokowany, jakby dopiero teraz dotarła do niego powaga sytuacji.
Liliana… Nie możemy panikować, wszystko będzie dobrze, zobaczysz – obiecał mi całując mnie w czoło. Przylgnęłam do niego jeszcze mocniej. – Jeśli to prawda, to damy radę, jeśli nie, mamy przed sobą całe życie. I chcę ci powiedzieć, że… Poza tobą również nie było żadnej innej – Przyznał. Pociągnęłam nosem wdychając jego zapach. Zapach szczęścia, zapach miłości, zapach Masona… Miał rację. Nie mogliśmy się bać. Będziemy trwać w tym razem, bez względu na to, co zaplanuje los, co przyniosą nadchodzące dni…

Spójrz mi w oczy, a zobaczysz,
Ile dla mnie znaczysz
Zajrzyj do swojego serca i duszy
A gdy mnie tam znajdziesz, nie szukaj więcej…


***

Witam!

Na razie się układa ^^ :D 



(Ja miałam zawał)

Pozdrawiam ;* 

*Bryan Adams - Everything I Do 

3 komentarze:

  1. Mason spełnił swoje marzenie i zadebiutował w najlepszych i najpiękniejszych rozgrywkach piłkarskich :) Tylko Liliana wiedziała jak ważna była dla niego ta chwila i wprost nie mogło jej zabraknąć podczas tak wiekopomnego wydarzenia. Mimo że mecz dla Masona nie zakończył się najlepiej, choć z drugiej strony mogło być gorzej. Tak to jest jak się gra przeciwko Valenci, coś o tym wiem ^^
    Mason zaprosił Lilianę do swojego mieszkanie, które jak się okazuje, miało być ich wspólnym gniazdkiem. Jednak co się odwlecze to nie uciecze ^^ cieszę się, że postanowili dać sobie drugą szansę. Bo po co się oszukiwać? Skoro Mason wybaczył dziewczynie i nadal ją kocha, to nic nie stoi na drodze, aby odbudować to, co się zawaliło kilka lat temu. Liliana na pewno wszystko przemyślała i teraz wie, co jest dla niej najważniejsze. Mam nadzieję, że wyciągnęła wnioski z tej życiowej lekcji :) Bo czy jest coś lepszego od leżenia w ramionach Masona? Na pewno nie ^^ przynajmniej dla niej! Niech doceni to, co chłopak dla niej zrobił, bo jest wielką szczęściarą :)
    I jestem pewna, że jeśli przydarzyłaby się im niespodzianka to i tak podołaliby temu zadaniu :) Także ciekawi mnie jaki będzie wynik ^^
    Buziole :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem i ja. W końcu :)
    Napisałam cały komentarz na komórce i mnie wywaliło. Więc zacznę jeszcze raz.
    Debiut Masona nie przebiegł dokładnie tak jak powinien i niestety skończyło się kontuzją. Dobrze, że nie jest ona aż tak poważna.
    Bardzo się cieszę , że chłopak postanowił wybaczyć Lilianie, świadczy to o ogromnej miłości jaką ją darzy. I mam nadzieję , że Liliana to doceni. I nigdy już nie popełni takiego błędu.
    Dobrze, że postanowili zacząć wszystko jeszcze raz, bo są dla siebie stworzeni. I nie potrafią bez siebie żyć.
    Jestem pewna, że gdyby przytrafiła im się taka mała niespodzianka. To mimo tego co teraz mówi Mason, oboje byliby z tego faktu bardzo szczęśliwi i na pewno świetnie daliby sobie radę.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. I pomalutku idę nadrabiać Twoje kolejne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masonowi udało się spełnić jedno ze swoich największych marzeń i wystąpić w rozgrywkach Ligi Mistrzów. To na pewno była dla niego wyjątkowa i na długo zapamiętana chwila. Szkoda tylko, że musiał przedwcześnie zejść z boiska. Na całe szczęście obyło się bez poważnej kontuzji. Dzięki czemu także Liliana mogła odetchnąć z ulgą.
    Nadszedł czas na poważną rozmowę między Lilianą a Masonem. Dobrze, że wszystko sobie wyjaśnili, a zwłaszcza ten ostatni wybuch uczuć między nimi. Teraz obydwoje wiedzą na czym stoją.
    Pomysł Masona ze wspólnym zamieszkaniem mi się podoba. Oczywiście nie ma się z czym zbytnio spieszyć. Jestem jednak przekonana, że to tylko wyjdzie im na dobre. Mam nadzieję, że także ich rodzice zareagują pozytywnie na ponowny powrót do siebie Liliany i Masona.
    Natomiast co do kwestii możliwej ciąży, oczywiście że to nie byłby najlepszy moment na dziecko, ale gdyby nawet tak się stało. Jestem pewna, że świetnie by sobie poradzili w roli rodziców.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń