These
are the champions… Nucąc pod nosem powodujący ciarki na całym
ciele hymn Ligi Mistrzów siedziałam pośrodku kibiców Chelsea
gotowa, by wspierać całą drużynę i przede wszystkim Masona w
jego debiutanckim występie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z
tego, ile to dla niego znaczy… Odkąd zaczęliśmy się spotykać
mówił mi, że z każdym dniem dąży do perfekcji, aby
pewnego dnia stanąć na murawie wraz z kolegami i wysłuchać
najpiękniejszej melodii na świecie. Jego marzenie wraz z pierwszym
gwizdkiem sędziego właśnie doczekało się spełnienia. Usiadłam
na swoim miejscu ubrana w koszulkę z numerem dziewiętnaście
i skupiłam uwagę na przebiegu gry. Koncentrowałam się na
spotkaniu nie myśląc o tym, że od czasu naszego zbliżenia nie
mieliśmy okazji porozmawiać o tym, co między nami zaszło. Mason
był zajęty treningami, a ja dopinaniem ostatnich guzików na
uczelni. Miałam nadzieję, że uda nam się to nadrobić przy
pierwszej okazji. Początek meczu zdecydowanie nie spełnił
oczekiwań kibiców obydwu drużyn. Chelsea oraz jej przeciwnicy z
Valencii nie tworzyli klarownych okazji i marnowali najprostsze
strzały. Rozglądnęłam się po stadionie obserwując reakcję
sympatyków Niebieskich. Dopingowali piłkarzy głośnymi śpiewami i
okrzykami, co przyjęłam lekkim uśmiechem. Dołączyłam się do
nich czując, że tracę dech w płucach. Poddałam się fali
radosnej atmosfery, która w szesnastej minucie rozpadła się jak
domek z kart. Mason padł na murawę zwijając się z bólu. Zamarłam
z przerażenia i zasłoniłam usta dłońmi. W oczach pojawiły się
irytujące łzy, ale szybko je odgoniłam, aby nie zasłoniły mi
widoku na zaistniałą sytuację. Jego twarz wykrzywiona wyrazem bólu
kuła mnie w serce, a ja nic nie mogłam zrobić… Zawodnik, który
sfaulował Masona otrzymał żółtą kartkę, jednak ja sądziłam,
że to zdecydowanie za mało. Jego wślizg w kostkę chłopaka,
którego kochałam ponad wszystko był zbyt brutalny. Odetchnęłam z
ulgą, gdy Mason podniósł się z murawy i był gotowy do
kontynuacji gry. Jednak… Po upływie paru minut stało się jasne,
że nie będzie mógł dokończyć tego spotkania. Ból w kostce
dawał o sobie znać. Z pomocą lekarzy zszedł z boiska. Został
nagrodzony gromkimi brawami, ja patrzyłam na niego i mogłam jedynie
modlić się o to, żeby kontuzja nie okazała się poważna. Nie
teraz, nie na początku sezonu… Cierpiał i ja również
cierpiałam. Miałam ochotę do niego podbiec, zająć się nim, lecz
wiedziałam, że nie mam do tego prawa. Przynajmniej nie w tej
chwili… Dalsza część oglądania meczu upłynęła mi na
zamartwianiu się o Masona. Ostatecznie jego drużyna przegrała
pierwszy mecz w Lidze Mistrzów, ale w tym momencie miałam to
gdzieś. Najważniejszy był Mason i jego zdrowie…
Londyn,
18.09.2019 r.
Po
otrzymaniu wiadomości od piłkarza udałam się prosto pod wskazany
adres. Okazały apartamentowiec z widokiem na Tamizę i Tower Bridge
budził zachwyt i trochę onieśmielał mnie swoim przepychem. Jadąc
przeszkloną windą na dwunaste piętro serce tłukło mi się o
żebra. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o przyjemnych
rzeczach. Wysiadając odetchnęłam głęboko i uspokoiłam urywany
oddech. Drzwi od mieszkania Masona były już otwarte, więc pewnie
przekroczyłam próg.
–
Jestem w sypialni! – dobiegł mnie
krzyk. – Drugie drzwi na lewo! – Poinstruował mnie. Udałam się
we wskazane miejsce zaciekawiona rozglądając się po przestronnym
i nowocześnie urządzonym mieszkaniu.
–
Cześć – przywitałam się wchodząc
do środka. Mason leżał na łóżku. Bez koszulki. Speszona
odwróciłam wzrok niepewnie podchodząc bliżej.
–
Cześć – odparł uśmiechając się
szeroko. – Nie musisz się mnie wstydzić po tym jak ostatnio… –
Zaczął mrugając do mnie. Poklepał miejsce obok siebie, zachęcając
bym usiadła. Tak też zrobiłam.
–
Jak się czujesz? – spytałam patrząc
na jego kostkę. Była trochę opuchnięta.
–
Wszystko jest w porządku, nie martw się
– zapewnił. – Miałem dziś robione badania, nie wykazały
uszkodzonych więzadeł w kostce, więc już jutro będę mógł
powrócić do treningów – Wyjaśnił. Kamień spadł mi z serca!
–
Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło! Wczoraj
byłam przerażona, bałam się o ciebie…
–
Byłaś na meczu? – zainteresował się.
–
Oczywiście, że tak! Mason… Nie
sądzisz, że powinniśmy porozmawiać?
–
Przecież rozmawiamy – rzucił lekko.
–
Ale o tym… Co zaszło między nami w
łazience. Żałujesz tego? – zapytałam skubiąc nitkę swetra.
–
Nie, nie żałuję. Liliana, nie żałuję
żadnej chwili spędzonej z tobą. Obydwoje tego chcieliśmy,
wiedzieliśmy, co robimy… Pragnąłem cię w równym stopniu, co ty
mnie…
–
Ja też nie żałuję, ale co dalej z
nami? Czy to coś zmienia…?
–
Liliana… Kocham cię, wiesz o tym.
Potrzebowałem trochę czasu, ale moje uczucia do ciebie nie zmieniły
się. Wybaczyłem ci już dawno temu… Chciałabyś… Chciałabyś
spróbować jeszcze raz? – zadał pytanie przygryzając wargę.
–
Ja… Mason… Tak! Czyli… Chcesz mnie
z powrotem?
–
Nigdy nie chciałem innej – wyznał
przyciągając mnie do siebie. Zatonęłam w jego męskim uścisku
delektując się tą bliskością, nim…
–
Kocham cię – szepnęłam. – I
jeszcze raz za wszystko cię przepraszam.
–
Cii… – przyłożył mi palec do ust.
– Nie wracajmy do przeszłości, dobrze? Skupmy się na
teraźniejszości i na wspólnej budowie przyszłości, zgoda?
Pokiwałam
głową, po czym oparłam ją o jego ramię. Mason gładził moje
włosy. Pogrążyliśmy się w rozmowie, uzgadniając, że za jakiś
czas powiadomimy nasze rodziny o tym, co dzieje się między
nami. Nie mieli pojęcia, że odnowiliśmy kontakt, że próbujemy na
nowo odnaleźć się w tym zgiełku i poplątaniu. – Declan wie o
wszystkim – Oznajmił w pewnym momencie.
–
Domyślałam się tego – zaśmiałam
się. – Jest twoim najlepszym przyjacielem, miał być twoim
świadkiem… To zrozumiałe. Jak zareagował?
–
Na początku nie chciał w to uwierzyć,
ale koniec końców stwierdził, że moje szczęście jest dla niego
najważniejsze. Chciałby się z tobą zobaczyć, kiedyś…
–
To żaden problem – zapewniłam. –
Ale uporajmy się najpierw z naszymi rodzicami… Tak chyba będzie
najlepiej.
–
Masz rację – zgodził się ze mną. –
Wiesz… – Zaczął złączając nasze dłonie. Uśmiechnęłam się
na ten czuły gest. – To mieszkanie… Kupiłem je wtedy. Miało
być nasze, mieliśmy zamieszkać tutaj po ślubie – Oznajmił
cicho. Spojrzałam na niego zaszokowana, nie zdolna do wypowiedzenia
choćby słowa.
–
Mason…
–
Nie musisz nic mówić… Ale gdybyś się
zdecydowała… Moglibyśmy to mieszkanie uczynić naszym.
Kiwnęłam
głową. Spojrzeliśmy na siebie, a nasze usta zaczęły się do
siebie zbliżać. Pocałunek był inny od tego, którym obdarzyliśmy
się kilka dni temu. Był powolny, czuły, wyrażający tęsknotę i
miłość.
–
Mam nadzieję, że nam się uda, że z
mieszkania razem wyjdzie coś dobrego – powiedziałam.
–
Tylko nie dzieci, przynajmniej na razie –
zażartował. Zamarłam w jednej chwili. Krzyknęłam kryjąc twarz w
dłoniach. Mason spojrzał na mnie przerażony. – Co się stało? –
Niepokój w jego głosie był namacalny.
–
Mason! Ja… Przecież my… Ja nie biorę
żadnych tabletek! Poza tobą nie było nikogo innego, a ty… Nie
miałeś prezerwatywy, a skończyłeś… – wyszeptałam
wystraszona. Piłkarz był zaszokowany, jakby dopiero teraz dotarła
do niego powaga sytuacji.
–
Liliana… Nie możemy panikować,
wszystko będzie dobrze, zobaczysz – obiecał mi całując mnie w
czoło. Przylgnęłam do niego jeszcze mocniej. – Jeśli to prawda,
to damy radę, jeśli nie, mamy przed sobą całe życie. I chcę ci
powiedzieć, że… Poza tobą również nie było żadnej innej –
Przyznał. Pociągnęłam nosem wdychając jego zapach. Zapach
szczęścia, zapach miłości, zapach Masona… Miał rację. Nie
mogliśmy się bać. Będziemy trwać w tym razem, bez względu na
to, co zaplanuje los, co przyniosą nadchodzące dni…
Spójrz
mi w oczy, a zobaczysz,
Ile
dla mnie znaczysz
Zajrzyj
do swojego serca i duszy
A
gdy mnie tam znajdziesz, nie szukaj więcej…
***
Witam!
(Ja miałam zawał)
Pozdrawiam ;*
*Bryan Adams - Everything I Do
Mason spełnił swoje marzenie i zadebiutował w najlepszych i najpiękniejszych rozgrywkach piłkarskich :) Tylko Liliana wiedziała jak ważna była dla niego ta chwila i wprost nie mogło jej zabraknąć podczas tak wiekopomnego wydarzenia. Mimo że mecz dla Masona nie zakończył się najlepiej, choć z drugiej strony mogło być gorzej. Tak to jest jak się gra przeciwko Valenci, coś o tym wiem ^^
OdpowiedzUsuńMason zaprosił Lilianę do swojego mieszkanie, które jak się okazuje, miało być ich wspólnym gniazdkiem. Jednak co się odwlecze to nie uciecze ^^ cieszę się, że postanowili dać sobie drugą szansę. Bo po co się oszukiwać? Skoro Mason wybaczył dziewczynie i nadal ją kocha, to nic nie stoi na drodze, aby odbudować to, co się zawaliło kilka lat temu. Liliana na pewno wszystko przemyślała i teraz wie, co jest dla niej najważniejsze. Mam nadzieję, że wyciągnęła wnioski z tej życiowej lekcji :) Bo czy jest coś lepszego od leżenia w ramionach Masona? Na pewno nie ^^ przynajmniej dla niej! Niech doceni to, co chłopak dla niej zrobił, bo jest wielką szczęściarą :)
I jestem pewna, że jeśli przydarzyłaby się im niespodzianka to i tak podołaliby temu zadaniu :) Także ciekawi mnie jaki będzie wynik ^^
Buziole :* :* :*
Jestem i ja. W końcu :)
OdpowiedzUsuńNapisałam cały komentarz na komórce i mnie wywaliło. Więc zacznę jeszcze raz.
Debiut Masona nie przebiegł dokładnie tak jak powinien i niestety skończyło się kontuzją. Dobrze, że nie jest ona aż tak poważna.
Bardzo się cieszę , że chłopak postanowił wybaczyć Lilianie, świadczy to o ogromnej miłości jaką ją darzy. I mam nadzieję , że Liliana to doceni. I nigdy już nie popełni takiego błędu.
Dobrze, że postanowili zacząć wszystko jeszcze raz, bo są dla siebie stworzeni. I nie potrafią bez siebie żyć.
Jestem pewna, że gdyby przytrafiła im się taka mała niespodzianka. To mimo tego co teraz mówi Mason, oboje byliby z tego faktu bardzo szczęśliwi i na pewno świetnie daliby sobie radę.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. I pomalutku idę nadrabiać Twoje kolejne opowiadanie :)
Masonowi udało się spełnić jedno ze swoich największych marzeń i wystąpić w rozgrywkach Ligi Mistrzów. To na pewno była dla niego wyjątkowa i na długo zapamiętana chwila. Szkoda tylko, że musiał przedwcześnie zejść z boiska. Na całe szczęście obyło się bez poważnej kontuzji. Dzięki czemu także Liliana mogła odetchnąć z ulgą.
OdpowiedzUsuńNadszedł czas na poważną rozmowę między Lilianą a Masonem. Dobrze, że wszystko sobie wyjaśnili, a zwłaszcza ten ostatni wybuch uczuć między nimi. Teraz obydwoje wiedzą na czym stoją.
Pomysł Masona ze wspólnym zamieszkaniem mi się podoba. Oczywiście nie ma się z czym zbytnio spieszyć. Jestem jednak przekonana, że to tylko wyjdzie im na dobre. Mam nadzieję, że także ich rodzice zareagują pozytywnie na ponowny powrót do siebie Liliany i Masona.
Natomiast co do kwestii możliwej ciąży, oczywiście że to nie byłby najlepszy moment na dziecko, ale gdyby nawet tak się stało. Jestem pewna, że świetnie by sobie poradzili w roli rodziców.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.