Siedziałem
jak na szpilkach czekając na pojawienie się Liliany i jej rodziców.
Moi patrzyli na mnie marszcząc czoła, ale nie odezwali się ani
słowem. Wymieniali między sobą zdziwione spojrzenia i nie dziwiłem
się im, ale sam, bez niej, nie mogłem im nic wyznać. Musieliśmy
to zrobić razem. Słysząc dźwięk dzwonka poderwałem się z
barowego stołka i poszedłem otworzyć drzwi.
–
Mason? – spytała mama Liliany. Jej
mina, podobnie jak mężczyzny stojącego obok niej wyrażała
całkowite zdezorientowanie. – Jak… Co?
–
Proszę wejść – zaprosiłem ich do
środka. Niepewnie przekroczyli próg rozglądając się po
przestronnym wnętrzu. Niezdarnie objąłem Lilianę dodając jej tym
gestem trochę otuchy. Przeszliśmy do salonu, w którym atmosfera
była tak gęsta, że bez żadnego problemu dałoby radę pokroić ją
nożem. – Napiją się państwo czegoś? – Zaproponowałem.
–
Poproszę kawę – odezwał się tata
Liliany puszczając mi oczko. Pierwszy ciężar spadł mi z
serca. Popatrzyłem na pozostałych, którzy również poprosili o
życiodajną ciecz. Wycofałem się do kuchni zyskując kilka cennych
chwil.
–
Pomogę ci! – zaoferowała Liliana
wyciągając filiżanki z górnej szafki. – Mason… Jestem
przerażona – Wyznała przesypując cukier.
–
Będzie dobrze – pocałowałem ją w
czubek głowy. Kiwnęła głową. Wspólnymi siłami zanieśliśmy
parujące filiżanki, cukier oraz mleczko, i ustawiliśmy je na
szklanym stoliku. Złączyłem dłoń Liliany ze swoją i wziąłem
głęboki wdech. – Ja i Liliana… – Zacząłem, a ona wsparła
mnie mocnym uściskiem. – Jesteśmy razem… Wróciliśmy do siebie
– Powiedziałem czekając na reakcję naszych rodziców.
–
Wróciliście do siebie…? Ale jak to? –
moja mama była skonsternowana. Upiła łyk kawy szukając wsparcia w
rodzicielce Liliany.
Usiedliśmy
na kanapie. Chciałem im wszystko wyjaśnić i powiedzieć, co stoi
za naszą decyzją, ale moja blondynka mnie uprzedziła. Pogłaskałem
jej rękę przekazując jej tym gestem, że jestem z nią.
–
Najpierw muszę państwu wyjaśnić,
dlaczego zostawiłam Masona przed ołtarzem… – urwała, by
zaczerpnąć powietrza. Kiedy odzyskała nad sobą panowanie, zaczęła
mówić. O panice, o szansie, którą otrzymała od losu.
Mówiła o studiach na Harvardzie, o życiu w Stanach. Mówiła,
że nigdy nie przestała mnie kochać, i gdy tylko powróciła do
Londynu zaczęła się starać o spotkanie ze mną. Mówiła o
wspieraniu mnie na meczach, wyjawiła, że odnowiliśmy ze sobą
kontakt i postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. Bo się kochamy.
Bo chcemy iść przez życie razem. Że podjęliśmy decyzję. Że
chcemy przy niej trwać, poznać siebie na nowo. Że chcemy ze sobą
zamieszkać. Kiedy skończyła spojrzała na mnie, czekając na mój
ruch.
–
To wszystko prawda – potwierdziłem
skupiając na sobie uwagę rodziców. – Wiemy, że z
pewnością jesteście w szoku, ale mamy nadzieję, że uszanujecie
nasze zdanie.
–
Szok to zbyt małe słowo – odezwała
się mama Liliany. – Jeśli jednak jesteście pewni tej decyzji, to
pozostaje nam ją zaakceptować. Mason… Jeśli byłeś w stanie
wybaczyć mojej córce to, że zostawiła cię w dniu waszego ślubu,
to jestem przekonana, że dacie sobie radę – Oznajmiła.
–
Wierzymy, że wiecie, co robicie…
Wspólne mieszkanie to poważna sprawa, a wy wciąż jesteście
bardzo młodzi. Już raz myśleliście, że zdołacie pokonać
wszelkie przeszkody, a wiemy jak to się skończyło… –
mama omiotła nas spojrzeniem. – Jednak jesteście już dorośli i
macie prawo do własnego życia, do własnych błędów. Pamiętajcie
tylko o tym, z czym to się wiąże. Bądźcie odpowiedzialni,
nie spieszcie się z niczym… Macie całe życie, skoro jesteście
przekonani, że tym razem się uda – Zakończyła. Nasi ojcowie nie
wtrącali się w słowa pań domu. Ich uśmiechy, spojrzenia
wlewające nadzieję w serca wyrażały wszystko. Chcieli naszego
szczęścia. I to w tym całym zamieszaniu, w całym tym zgiełku
było najważniejsze.
–
Dziękujemy – powiedziałem za nas
oboje oddychając z ulgą. – Nie chcemy marnować czasu na
niepotrzebne urazy i żale… Widocznie tak miało być, widocznie
życie przygotowało dla nas taki, a nie inny scenariusz.
Wyciągnęliśmy wnioski z tej lekcji…
–
Wstyd mi za to, co zrobiłam Masonowi…
Wiem, że będzie się to za mną ciągnąć do końca, ale liczę na
to, że dacie mi państwo drugą szansę…
–
Najważniejsze, że dał ci ją Mason –
tata mrugnął do mnie posyłając w stronę Liliany wesołe
spojrzenie. – Będziemy się już zbierać, bo wy chyba macie do
obgadania sprawy związane ze wspólnym mieszkaniem – Poklepał
mnie po ramieniu zmierzając w stronę korytarza. Niedługo później
zostaliśmy sami. Przygarnąłem do siebie dziewczynę i
zamknąłem ją w mocnym uścisku.
–
Widzisz, nie było tak źle –
powiedziałem całując ją w nos. Zaśmiała się cicho gładząc
moje napięte plecy.
–
Na pewno lepiej niż się spodziewaliśmy
– przyznała. – Naprawdę razem zamieszkamy?
–
Naprawdę – potwierdziłem. W końcu
było tak, jak powinno być od samego początku.
Londyn,
25.09.2019 r.
Patrząc
na śpiącego Masona nie mogłam uwierzyć we własne szczęście.
Był moją definicją wszystkiego, był moim ideałem wraz ze swoimi
wadami i zaletami. Królował w moich myślach, w moim sercu, w
moim życiu. Dwuletnia rozłąka tylko umocniła moje uczucia do jego
osoby. Oddychał miarowo uśmiechając się przez sen. Jego
zmierzwione włosy i lekko rozchylone usta jedynie dodawały mu
uroku. Wierzyłam w nas, wierzyłam w naszą miłość całą
sobą. Mason miał rację. Życie dało nam lekcję, z której
wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. Wiedzieliśmy, czego mamy
unikać, wiedzieliśmy również, do czego mamy dążyć, aby umocnić
łączącą nas relację. Mason był tym wymarzonym, był tym
wyśnionym, był tym jedynym. Przebywając w Stanach nawet nie
spojrzałam na innego mężczyznę. Pochłonięta nauką nie
zwracałam uwagi na płeć przeciwną oraz na liczne imprezy.
Skupiłam ją na wkuwaniu nowego materiału oraz wspominaniu wspólnie
spędzonych chwil. Nauka dawała mi pewnego rodzaju ukojenie, którego
łaknęłam, gdy nie radziłam sobie z samotnością. Musiałam
jednak zacisnąć zęby i dążyć do perfekcji. Musiałam zmierzyć
się z losem, który sama sobie wybrałam. Mason… Ciągle był
obecny we mnie, zawsze będzie, bo na tym etapie swojego życia już
wiedziałam, że nikogo nie dałabym rady pokochać tak jak jego.
Rozpalał we mnie uczucia, o których istnieniu wcześniej nie miałam
pojęcia. Głębia jego oczu pochłonęła mnie całą i chciałam
się w niej zatracić już na wieczność. Nie mogąc się
powstrzymać dotknęłam opuszką palca jego usta. Westchnął
otwierając oczy.
–
Zamawiam takie poranki codziennie –
wymruczał przeciągając się leniwie i ukazując mi swój
wyrzeźbiony tors.
–
Już niedługo – szepnęłam muskając
jego mięśnie. Zadrżał pod wpływem mojego dotyku, którego wciąż
uczyliśmy się na nowo.
–
Nie będzie cię dziś na meczu, prawda?
– zapytał uroczo ziewając.
–
Niestety nie – odpowiedziałam
zagryzając wargę. – Bardzo bym chciała, ale mam wykłady do
późna i nie zdążę…
–
Wiem o tym, kochanie – pogłaskał z
czułością mój policzek. – Sezon dopiero się zaczął, jeszcze
nie raz, nie dwa, będziesz mogła mnie wspierać. Zresztą, wydaje
mi się, że dzisiejsze spotkanie obejrzę z ławki. Trener pewnie da
pograć innym chłopakom, żeby nabrali doświadczenia…
–
Brzmisz jak jakiś staruszek –
parsknęłam śmiechem wychodząc z łóżka.
–
Takie widoki również zamawiam każdego
poranka! – powiedział rozmarzonym głosem. Obciągnęłam w dół
jego koszulkę rzucając w niego poduszką. – Auć!
–
Jesteś niemożliwy – prychnęłam. –
Co jemy na śniadanie?
–
Naleśniki! – klasnął w dłonie jak
mały chłopczyk, po czym wyskoczył z łóżka. – Kocham cię,
Liliana.
–
Ja ciebie też kocham, Mason… Teraz i…
–
Na zawsze – dokończył. – Kiedy cię
nie było… Byłem szczęśliwy, ale nie tak jak teraz. Wraz z tobą
to szczęście wróciło, całe i prawdziwe.
Wspięłam
się na palce i zarzuciłam mu ręce na szyję.
–
Dobrze jest być tu z tobą, Mason –
wyznałam. – Moje szczęście ma twój zapach – Powiedziałam
pewnie złączając nasze usta w delikatnym pocałunku. Ja i on. Ja i
on razem. Nie istniał lepszy uśmiech losu.
Jak
długo będę Cię kochać?
Tak
długo jak nad Tobą będą gwiazdy.
I
dłużej, jeśli mogę…
Jak
długo będę Cię potrzebować?
Tak
długo jak pory roku będą musiały
postępować
zgodnie ze swoim planem...
***
Witam!
Aż nie mam serca, by coś tutaj popsuć 😂 Ale za łatwo być nie może! ^^
Pozdrawiam ;*
*Ellie Goulding - How Long Will I Love You
Rodzice Liliany i Masona musieli być w niemałym szoku, gdy dowiedzieli się o powrocie swoich dzieci do siebie. Najważniejsze jednak, że zaakceptowali to bez żadnych problemów i nie próbowali ich od tego odwieść.
OdpowiedzUsuńWszyscy powinni zamknąć tamten etap za sobą i skupić się jedynie na przyszłości, która jak na razie przedstawia się tylko w pozytywnych barwach.
Liliana i Mason cieszą się każdą wspólnie spędzoną ze sobą chwilą. Wprost emanują szczęściem i już nie mogą się doczekać wspólnego zamieszkania.
Niepokojące są tylko te powoli zapowiadane komplikacje, które staną na ich drodze. Mam tylko nadzieję, że i z nimi sobie poradzą, bo ich związek jest tego zdecydowanie wart.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Mimo początkowego szoku, rodzice naszej uroczej dwójki bez problemu zaakceptowali ich decyzję.
OdpowiedzUsuńDobrze, że rodzice Masona nie mają żadnych pretensji do Liliany. A oni mogą zacząć wszystko od początku.
Obydwoje wprost nie mogą się doczekać wspólnego mieszkania. Spędzając już teraz ze sobą cały wolny czas.
Tylko jakoś jest mi tutaj za dobrze. I mam dziwne przeczucie, że już w najbliższym czasie szykujesz dla nas coś niezbyt przyjemnego. Więc pozostało mi tylko czekać, w jaki sposób skomplikujesz naszych zakochanym życie ;)
Pozdrawiam cieplutko i jak zawsze czekam :)
Spotkanie z rodzicami przebiegło lepiej niż mogliby sobie too wyobrazić. Oczywiście jedni, jak i drudzy, byli w totalnym szoku, ale nie robili nikomu wymówek. Szczególnie Lilianie. W końcu najważniejsze, że Mason jej wybaczył. Reszta nie jest ważna :) Jednak podejrzewam, że z ich ramion pospadały wielkie kamienie. Teraz mogą bez żadnych zmartwień dać drugą szansę swojemu związkowi.
OdpowiedzUsuńBo na razie to jest cud, miód i orzeszki ;3 Obydwoje nie mogą się sobą nacieszyć i gdyby mogli nie opuszczali by siebie ani na krok. Jedynie te cholerne obowiązki ich od siebie separują, lecz później zawsze znajdują drogę do swoich ramion. Troszeczkę mnie to przeraża bo mam wrażenie, że coś dla nas szykujesz. W końcu idealnie u Ciebie być nie może ^^ ale na razie cieszmy się szczęściem Liliany i Masona :)
Buziaki :* :* :
Nie wiem jak, ale nie zauważyłam tego rozdziału. Serio. Zaczynam ślepnąć. Dobrze, że ogarnęłam sobie dzisiaj nowe okulary xd
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłam, że spotkanie z rodzicami przebiegło tak pomyślnie. Na początku bałam się, że rodzice Masona będą robić Lilianie wyrzuty, że go zostawiła. Że nie będą wierzyli w jej szczere intencje. Ale na szczęście uwierzyli, że dzieciaki muszą to załatwić po swojemu. Postanowili dać sobie drugą szansę, są dorośli, wiedzą, co robią. A z resztą na kilometr widać, jak bardzo się kochają. Więc z błogosławieństwem rodziców na pewno będą żyli szczęśliwie.
Zresztą na razie ich wspólne życie wygląda idealnie. Oczywiście już czuję, że niedługo mogą pojawić się jakieś problemy. Zawsze tak jest. Ale teraz, skoro Liliana i Mason są znowu razem, to pokonają wszystkie przeciwności.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam
Violin