Już
od ponad tygodnia byłam dumną studentką Imperial College London.
Wydział medycyny był ogromny, zdumiewał, zachwycał i wzbudzał
podziw. Był usytuowany w South Kensington, a jego najbliższymi
sąsiadami były popularne muzea. Byłam szczęściarą, że mogłam
się tutaj znaleźć. Brałam czynny udział w zajęciach, w
skupieniu wysłuchiwałam wykładów. Nauka była moim sposobem na
bijącą ze wszystkich stron nudę. Otaczali mnie roześmiani ludzie.
Niektórzy spijające każde słowo prowadzącego, inni nie
potrafiący znaleźć odpowiedzi, co tak naprawdę tutaj robią. Ja
byłam odludkiem, stroniłam od towarzystwa innych ludzi, nie umiałam
nawiązać kontaktu z rówieśnikami. Odpowiadałam na ich uśmiechy,
czasami wymieniłam się z kimś opinią na dany temat, ale skupiałam
się na sobie. Zawsze tak było. Momentami mnie to przerażało,
bałam się, że ambicja mnie pożre, a potem wypluje obdartą ze
wszystkich struktur. Wbiłam wzrok w prezentację i skupiłam
na niej całą uwagę. Skrupulatnie zapisywałam każde zdanie,
ważniejsze podkreślałam kolorowymi długopisami. W przeciągu
mojego dwuletniego związku z Masonem na każde urodziny, na
każde święta oraz inne mniejsze okazje dostawałam od niego paczkę
tych niezbędnych do życia, przynajmniej mojego, przedmiotów.
Starał się, wybierał te, których jeszcze nie posiadałam w swojej
bogatej kolekcji i żartował ze mnie na każdym kroku. Na moment
uciekłam wzrokiem w bok, by sprawdzić skład Chelsea na dzisiejszy
mecz. Chciałam na nim być, aby go wspierać i dodać otuchy.
Spostrzegłam jednak, że nie ma go w wyjściowej jedenastce. Miał
rację, trener chciał dać pograć innym chłopakom. Uśmiechnęłam
się szeroko na widok mojej tapety, po czym schowałam telefon do
torebki. Wykład trwał w najlepsze. Sekundy zmieniały się w
minuty, minuty w godziny. Spojrzałam za okno i zasłoniłam usta
dłonią, aby stłumić ziewnięcie. Kubek z kawą na wynos był już
pusty. Jęknęłam z frustracji i wyrzuciłam go do kosza. Niedługo
później prowadzący skończył ostatnie tego dnia zajęcia.
Wygramoliłam się z zajmowanego miejsca, schowałam notatki i
szczelnie opatuliłam się kardiganem. Pożegnałam się życząc
wszystkim udanego wieczoru i skierowałam się do wyjścia. Nie
spieszyłam się do mieszkania, do końca meczu pozostała jeszcze
jedna połowa. Chelsea wygrywała w trzeciej rundzie Pucharu Ligi
Angielskiej, a Mason siedział na ławce. Przed wyjściem na uczelnię
rodzice dostarczyli mi trochę rzeczy, abym powoli mogła urządzić
się w naszym gniazdku. Mieszkaniu. Moim i Masona. Miałam ochotę
śpiewać i tańczyć z radości! Mason i ja. Czy mogło istnieć
lepsze szczęście?
Po
meczu zakończonym imponującą przewagą wszedłem na murawę, aby
wspólnie z kolegami i trenerem podziękować kibicom za
przybycie oraz głośny doping. Te chwile nas jednoczyły, stanowiły
ważny element całej tej układanki. Tworzyliśmy zespół, w którym
doświadczenie mieszało się z młodością i to sprawiało, że z
każdym meczem się poprawialiśmy, dążyliśmy do strzelania
bramek, do zwycięstw. Wciąż się uczyliśmy, poznawaliśmy siebie,
odczytywaliśmy grę. Ta współpraca przynosiła oczekiwane efekty.
Po dość słabym początku spadła na nas krytyka, ale
odpowiedzieliśmy na nią w najlepszy sposób. Westchnąłem
poirytowany, kiedy w tłumie kibiców zmierzających do wyjścia
ujrzałem Chloe ubraną w moją koszulkę. Nie mogłem odbierać jej
tego prawa, jednak poczułem złość. Koszulka z moim nazwiskiem, z
moim numerem była zarezerwowana dla Liliany. Dziewczyna dostrzegła
mój wzrok i pomachała mi. Niezdarnie odwzajemniłem ten gest
odwracając głowę w drugą stronę.
–
Hej, Mason! – obok mnie pojawił się
Tammy. – Czy to ta dziewczyna, która całkiem niedawno oznaczyła
cię na zdjęciu powodującym mnóstwo spekulacji? – Wyszczerzył
swoje białe zęby.
–
Niestety – potwierdziłem kierując się
do szatni. Przyjaciel ruszył za mną.
–
Dlaczego niestety? – dopytał. – Jest
nachalna? Naprzykrza ci się?
–
Można tak powiedzieć – odparłem. –
Muszę ci coś wyznać, zresztą nie tylko tobie – Przeczesałem
dłonią włosy.
–
Wiem, że godzina nie należy do
wczesnych, ale możesz do mnie wpaść… Fikayo i Reece wprosili się
sami – parsknął.
–
A może… – zacząłem. – Wy
przyszlibyście do mnie? – Zaproponowałem, kiedy zostałem sam na
sam z całą trójką.
–
Mason, o co chodzi? Co chciałeś nam
powiedzieć? – spytał Tammy sznurując buta.
–
Chodzi o Lilianę – wykrztusiłem.
Spojrzeli na mnie zdziwieni. Tylko oni i mój najlepszy przyjaciel
Declan znali naszą historię. Kibicowali nam, byli obecni na naszym
niedoszłym ślubie, pocieszali mnie, gdy wszystko się posypało. –
My… Wróciliśmy do siebie – Przyznałem oczekując ich reakcji.
–
Do Liliany? Do Liliany, która miała
zostać twoją żoną, i która zostawiła cię przed ołtarzem? –
upewnił się Reece kręcąc głową. – Jak, kiedy? Co się z nią
działo?
–
I dlaczego nie mówiłeś nic wcześniej?
– wtrącił Tammy.
Wziąłem
głęboki oddech i wyjaśniłem im wszystko. Gdy skończyłem byli
zaszokowani. Na początku nic nie mówili, co spowodowało mój
niepokój. Nie dziwiłem się im, jednak nie zniósłbym
niezrozumienia. Nie od nich.
–
Zbierajmy się, trzeba się z nią
przywitać – rzucił Fikayo. – Jesteśmy z tobą, Mason. Nie
tylko na boisku. To wasze życie, wasza decyzja. Skoro tak
zdecydowaliście, to pozostaje nam to uszanować i trzymać kciuki,
aby tym razem się udało. Wciąż czuję smak tego niedoszłego
weselnego alkoholu!
Zaśmiałem
się głośno i odetchnąłem z ulgą. Rozeszliśmy się do swoich
samochodów. W międzyczasie zadzwoniłem do Liliany i
poinformowałem ją o niespodziewanych gościach. Miałem nadzieję,
że nie będzie miała mi tego za złe. Nie miała. Obiecała
przygotować jakieś przekąski i nastawić się psychicznie na
kolejne spotkanie z przeszłością. Posłałem jej całusa i
wjechałem na zatłoczoną ulicę. Musiało się udać, innej opcji
nawet nie rozważałem.
Liliana
przywitała nas ciepłym, niepewnym uśmiechem i spiętą postawą
ciała. Objąłem ją mocno, aby uspokoić jej skołatane nerwy.
Kiedy się rozluźniła weszliśmy do salonu, w którym chłopaki już
zajęli wygodne miejsca przed telewizorem.
–
Cześć jeszcze raz – powiedziała
cicho blondynka. – Nie wiem, jak mam z wami rozmawiać, ale chociaż
nie będę uciekać od was wzrokiem – Parsknęła urywanym
śmiechem.
–
Nie zjemy cię – oznajmił Tammy
sięgając po miskę z chipsami. Wzniosłem oczy ku niebu. – To
rola Masona – Puścił mi oczko. Liliana oblała się rumieńcem.
–
Myślałam, że spotkanie z naszymi
rodzicami będzie ciężkie, ale to chyba przebije je na głowę –
zażartowała.
–
Nie wtrącamy się w wasze życie –
zapewnił Reece. – Skoro jesteście ze sobą szczęśliwi to to
jest najważniejsze!
–
Dokładnie – przytaknął Fikayo. –
Nie ma sensu rozdrapywać ran z przeszłości, prawda?
–
Prawda – odpowiedziałem. – Co
robimy? – Zapytałem sięgając po moje ulubione żelki Haribo.
–
Fifa? – podsunął Tammy.
Entuzjastycznie kiwnęliśmy głowami, a Liliana jęknęła pod
nosem. Odpaliłem grę zachęcając blondynkę, by usiadła obok.
–
Chcesz spróbować? – spytałem
uprzejmie wiedząc jak fatalnie radziła sobie w przeszłości. Jej
zacięta mina posłużyła mi za odpowiedź. Przekazałem jej
pałeczkę wgryzając się w słodki przysmak. Grała moją
postacią, ale wychodziło jej to katastrofalnie. Chłopaki
przekrzykiwali się wzajemnie, dodając jej otuchy. Kiedy strzeliła
samobójczego gola zaklęła pod nosem. – Moja ambitna, mała
dziewczynka – Założyłem jej kosmyk włosów za ucho.
–
Nie gram w to – oznajmiła zakładając
ręce na piersi. Zanieśliśmy się głośnym śmiechem kontynuując
grę. Po początkowej napiętej atmosferze nie pozostał żaden ślad.
Rozmawialiśmy szczerze, nie poruszając nieprzyjemnych tematów.
Było to po prostu zbędne. Korzystając z przerwy kątem oka
zerknąłem na media społecznościowe. Zmełłem w ustach
przekleństwo. – Co się stało? – Spytała widząc moją zaciętą
minę. Pokazałem jej wstawione przez Chloe zdjęcie.
–
Och – mruknęła jedynie zaciskając
pięści. Moja zazdrośnica!
–
Chodź tutaj – przygarnąłem ją do
siebie. Całując ją w policzek wykonałem fotografię i
opatrzyłem ją podpisem Moje wszystko ;*. Umieściłem zdjęcie na
swoim profilu na Instagramie.
–
Jesteś tego pewny? – szepnęła bawiąc
się swoimi dłońmi.
–
Jak niczego innego – odpowiedziałem.
Koledzy starli z policzków niewidzialne łzy. Niedługo później
zebrali się do wyjścia życząc nam udanego wieczoru. Pomogłem
Lilianie sprzątać, za co zostałem nagrodzony gorącym pocałunkiem.
Leżąc w swoich objęciach czule głaskałem ją po odsłoniętym
ramieniu. Miałem ją, z jej wszystkimi zaletami i wadami. Mogłem
zasypiać i budzić się u jej boku. Miałem kogoś, kogo mogłem
całować do woli, z kogo mogłem robić sobie żarty. Liliana
była moim wszystkim.
–
Mase… – wyszeptała drżąc z powodu
mojego dotyku. – Wiesz… Kiedy po raz pierwszy spojrzałam w twoje
piwne oczy, to już wiedziałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że
nieważne dokąd zawędruję, nieważne ilu ludzi spotkam…
Wiedziałam, że już zawsze, pośród tłumu, pośród panującego
zgiełku i roztargnienia… Będę szukać ciebie – Powiedziała
cicho. Przytuliłem ją mocniej.
–
Kocham cię – wyznałem całując ją w
czoło.
–
Ja ciebie też kocham – wymamrotała
sennie zasypiając w moich ramionach. Była moja. Ja byłem jej. I
nic nie było w stanie tego zmienić…
Kiedy
mężczyzna kocha kobietę
poświęci
dla niej wszystko,
próbując
dać jej to czego oczekuje.
Potrafiłby
zrezygnować z wygód
i
spać w deszczu,
jeżeli
ona powie, że to droga,
którą
powinien iść.
***
Witam!
Wiecie, że początkowo miało tu być dziesięć rozdziałów? Nie wiem, jak w ogóle mogłam pomyśleć o tak krótkiej historii 😂
(Tammy ^^)
(Reece ^^)
(Fikayo ^^)
Pozdrawiam ;*
*Michael Bolton - When A Man Loves A Woman
Liliana rozpoczęła studia na upragnionej uczelni w Londynie, a nauka sprawia jej sporo radości. W dodatku Cieszy się, że może spełniać swoje marzenia, a przy okazji być nadal przy bliskich jej osobach. Mason także cieszy się każdą wspólnie śledzona chwilą z dziewczyną. Wspólne mieszkanie im służy.
OdpowiedzUsuńPrzyjaciele Masona dowiedzieli się o powrocie Liliany i pogodzeniu się pary, co na pewno wprawiło ich w spore zaskoczenie. Na szczęście tak samo, jak ich rodzice nie mieli nic przeciwko daniu sobie przez nich jeszcze jednej szansy.
Liliana stresowała się wizytą dawnych znajomych. Na początku czuła się trochę niezręcznie, ale bardzo szybko wszyscy poczuli się dobrze i mogli Milo spędzić czas w swoim towarzystwie.
Wszystko na razie układa się niemal idealnie. Jedynie zachowanie Chloe może niepokoić. Dziewczyna nadal nie zrozumiała, że Mason nic do niej nie czuje. Za wszelką cenę próbuje być blisko niego, licząc niewiadomo na co. Wywołując tym samym jedynie zazdrość w Lilianie. Może przynajmniej to wspólne zdjęcie Masona z ukochaną da jej do myślenia i sobie odpuści.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Czekam
Liliana faktycznie bardziej stresowała się spotkaniem ze znajomymi Masona , niż z jego rodzicami ;) Na szczęście wszystko poszło gładko. I fajnie spędzili razem trochę czasu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się , że dziewczyna, w końcu rozpoczęła studia na wymarzonej uczelni. Do tego tak blisko Masona i swoich znajomych.
Chloe mi się nie podoba. Wkurza mnie strasznie i chciałabym już się jej stąd pozbyć. Niestety, jak znam życie jeszcze na to poczekam.
Ona kompletnie nie rozumie , że nie ma u Masona żadnych szans. I ciągle kręci się w jego pobliżu. Doprowadzając Lilianę do złości( mnie też;))
Jakoś nie umiem sobie wyobrazić, skończenia tego opowiadania po dziesięciu rozdziałach ;)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
Liliana to taka "mała ambitna dziewczynka" jak ją określił Mason :) Nauka jest dla niej bardzo ważna, co się ceni. Nie jest typem studentki dla której najważniejsze są imprezy niż uczelnia. I nic w tym złego. Ma swoje otoczenie w którym czuje się swobodnie i bezpiecznie. Nie potrzebuje nowych znajomości. Czasami lepiej odciąć życie prywatne od zawodowego/studenckiego ^^ Zresztą, jej sama obecność Masona wystarczy :)
OdpowiedzUsuńPoznaliśmy kumpli Masona, którzy wydają się być bardzo w porządku. Widać, że szczęście ich przyjaciela jest dla nich najważniejsze. Znają go i doskonale wiedzą, że on nigdy nie przestał kochać Liliany. Więc czy nie lepiej cieszyć się z nim tym szczęściem i go wspierać? No właśnie :) Niepokoi mnie Chloe i jej zachowanie. Z początku myślałam że to w miarę mądra i ogarnięta dziewczyna, ale okazała się być upierdliwą lampucerą. Bo jak tak w ogóle można! Co jej daje publikowanie zdjęć z Masonem? Wydaje mi się, że chce ona wzbudzić w Lilianie zazdrość. Tyle że Mason zgasił jej zapały raz, a porządnie :) Pokazał światu, która z dziewczyn zadomowiła się (i to bardzo dawno temu) w jego serduszku. Brawo! Koniec spekulacji, a pani Chloe (nie)ładnie podziękujemy.
Ej, to było urocze jak Liliana chciała pokazać chłopakom, że da sobie radę z FIFĄ ^^ a Ci bezczelnie się z niej śmiali! Ale czego oczekiwać od samców? Ugh.
Buziaki :* :* :*
Znowu nie zauważyłam rozdziału ;( Serio, nie mam pojęcia, jak ja to robię, ale naprawdę nie widziałam, że dodałaś coś nowego.
OdpowiedzUsuńAle już jestem i nadrabiam zaległości.
Cieszę się bardzo, że Liliana mimo wszystko odnalazła się na nowej uczelni. Może i jest trochę "odlutkiem", ale ludzie są po prostu różni. Nie każdy musi być duszą towarzystwa. Zresztą, może po prostu nadal nie trafiła na odpowiedniego przyjaciela.
Chole nadal naprzykrza się Masonowi? Naprawdę, powinna dać już sobie spokój. Przecież jasno i wyraźnie powiedział, że między nimi nic nie ma. Ale nie, ona jest uparta jak osioł. Mam tylko nadzieję, że nie odwali niczego głupiego.
Dobrze, że Mason wyjaśnił wszystko przyjaciołom. Teraz wie, że w razie czego ma też ich wsparcie, a to bardzo ważne. Jak narazie dobrze dogadują się z Lilką. Wszystko układa się wyśmienicie.
No i Mason tak naprawdę zdecydował się ogłosić tę wspaniałą nowinę światu. Czy mogłoby być lepiej? Cieszę się ich szczęście, bo cóż innego miałaby robić.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin