sobota, 23 listopada 2019

Dziesiąty

Londyn, 27.09.2019 r.

 Rozkoszując się przedzierającym się przez chmury słońcem zmierzałam do mieszkania. Mieszkania, które już oficjalnie stało się naszym azylem, naszym schronieniem. Wczoraj z pomocą rodziców przetransportowałam do nowoczesnego apartamentu resztę swoich rzeczy. Kartony wszelkiej maści zdobiły podłogę, moje szpargały zajęły każdą wolną przestrzeń, którą zdążyłam wypatrzeć. Mason śmiał się z moich dziwactw zastrzegając przy tym, że będzie mi towarzyszył w zaplanowanych na niedzielę zakupach. Doskonale zdawał sobie sprawę z mojej obsesji na punkcie dekoracji i przeróżnych dodatków. Oczywiście miałam na ten temat inne zdanie, ale wolałam się z nim kłócić, wiedząc, że jestem na straconej pozycji. Otworzyłam drzwi dorobionym kilka dni wcześniej kluczem i weszłam do środka.
Już jestem! – zawołałam ściągając buty.
Nie zdążyłem jeszcze zrobić obiadu, wybaczysz mi? – spytał pojawiając się w korytarzu. Zaśmiałam się cicho skradając z jego ust pocałunek.
Wybaczę – oznajmiłam wchodząc do kuchni. Nalałam sobie szklankę soku, którą opróżniłam jednym łykiem. – Muszę ci coś powiedzieć – Wyznałam siadając na blacie. Brwi Masona powędrowały w górę. Podszedł do mnie oplatając mnie w tali. – Nie jestem w ciąży – Wyrzuciłam z siebie.
Och! – wyrwało mu się. – To znaczy… – Podrapał się po głowie.
Mason, wiem, że nie byliśmy na to gotowi. Mamy przed sobą całe życie – zauważyłam. – Poradzilibyśmy sobie, ale to chyba dobrze, że to był fałszywy alarm? – Spytałam niepewnie zagryzając wargę.
Masz rację – przyznał. – Na wszystko przyjdzie czas – Uśmiechnął się szeroko. – Ale jesteś pewna? – Dopytał.
Tak – kiwnęłam głową. – Zrobiłam test i na wszelki wypadek poszłam się przebadać. Praktyki i zajęcia w szpitalu mają swoje plusy – Wyjaśniłam.
Wyobrażasz sobie reakcję naszych rodziców, gdybyś jednak była w ciąży? – parsknął śmiechem, a ja niewiele myśląc podążyłam za jego śladem. – Nie wiem, czy takie rewelacje spotkałyby się z ich aprobatą.
Mamy szczęście, że na razie nie musimy tego sprawdzać – dałam mu pstryczka w nos.
Bardzo jesteś głodna? – zapytał po chwili przyjemnego milczenia.
Nie… – odparłam z wahaniem. – Dlaczego pytasz?
Bo mam trochę inne plany – wymruczał kąsając moją szyję. Oplotłam nogami jego sylwetkę. – Widzisz, przejrzałaś mnie – Zaśmiał się bezczelnie i ruszył ze mną w stronę sypialni, gdzie bez żadnych ceregieli rzucił mnie na łóżko.
Mason! – krzyknęłam oburzona. Spojrzał na mnie spod na wpół przymkniętych powiek i skutecznie mnie uciszył. Przynajmniej na pewną chwilę...

Londyn, 28.09.2019 r.

 Sobotni poranek przywitał nas odgłosem dzwoniącego telefonu. Zaspana wymacałam wibrujący sprzęt i nieświadomie przejechałam palcem po ekranie. Przyłożyłam smartfona do ucha i wysłuchałam swojej mamy. Stłumiłam ziewnięcie leniwie przeciągając się w wygodnym łóżku. Odłożyłam telefon na bok dostrzegając wpatrujące się we mnie piwne tęczówki.
Coś się stało? – mruknął Mason wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi.
Muszę iść na chwilę do domu, rodzice mają do mnie jakąś sprawę – wytłumaczyłam. Zadrżałam, kiedy poczułam rozbrykane palce chłopaka wkradające się pod koszulkę do spania. – Mason! – Trzepnęłam go wyswobadzając się z uścisku. – Jeszcze ci mało?
Nie mogę się tobą nasycić – oznajmił.
Cóż, najwyraźniej będziesz musiał ulżyć sobie sam – parsknęłam wstając z łóżka. Nadymał zabawnie policzki. – Uroczo wyglądasz – Skwitowałam kierując się do łazienki.
Ja cały jestem uroczy – stwierdził. – Mogę ci towarzyszyć?
Nie! – krzyknęłam z rozbawieniem kręcąc głową. Niepocieszony schował twarz w poduszkę. Zaśmiałam się wykonując poranną toaletę. Kiedy wyszłam spostrzegłam, że zasnął. Lekko musnęłam jego usta, po czym wyszłam z mieszkania starając się nie hałasować. Londyn tętnił życiem w każdej godzinie. Po drodze mijałam spieszących się ludzi, mamy pchające wózki, mężczyzn w markowych garniturach. Niebo było zamglone, ale miałam nadzieję, że pogoda ulegnie zmianie. Po pół godzinnym spacerze dotarłam do domu rodziców. Wyjaśnili mi, że dostali pilne wezwanie do biura i nie mają z kim zostawić mojej siostry. Mała siedziała naburmuszona z rękami założonymi na piersi. Pogłaskałam ją po głowie mówiąc rodzicom, że się nią zaopiekuję. Podziękowali mi i wyszli w pośpiechu.
Co będziemy robić? – spytała ośmioletnia Vivian.
Idziemy do mnie – zarządziłam zbierając jej rzeczy. – Mason na pewno się ucieszy! – Przekonałam ją. Na jej twarzy automatycznie zagościł szeroki uśmiech. Vivian go uwielbiała i długo nie mogła wybaczyć mi tego, co mu zrobiłam. Rozumiałam ją. Miała wtedy sześć lat i czuła się tak, jakbym swoją decyzją zabrała jej kawałek życia. – Wstąpimy po drodze do sklepu, dobrze? – Spytałam łapiąc ją za rękę. Pokiwała głową opowiadając mi o wczorajszym szalonym dniu w szkole. Kochałam ją bezgranicznie, była moją malutką siostrzyczką, którą kiedyś obiecałam chronić przed całym złem tego świata. Dzieląca nas różnica wieku nigdy nie stanowiła dla nas problemu. Byłyśmy przyjaciółkami i nie miałyśmy problemów ze szczerymi rozmowami. Kiedy w końcu pogodziła się z moją decyzją, na swój sposób próbowała mnie pocieszać i przekonywała, bym walczyła o utracone szczęście. W pobliskim sklepie zaopatrzyłam się w świeże pieczywo. Vivian była pod wrażeniem apartamentowca oraz widoków, które podziwiała przez oszkloną windę. Sama za każdym razem modliłam się o bezpieczne dotarcie na dwunaste piętro. Pod tym względem Vivian była odważniejsza ode mnie.
Tu jest po prostu wow! – krzyknęła z entuzjazmem wchodząc do mieszkania. Uśmiechnęłam się do niej wypatrując Masona.
Wróciłaś? – jego głos dobiegał z kuchni.
Wróciłam! Z niespodzianką! – powiedziałam. Siostra stanęła za mną w mig pojmując znaczenie wypowiedzianych słów.
Jaką? – spytał zaciekawiony piłkarz. Kiedy dostrzegł Vivian szeroki uśmiech ozdobił jego twarz. – Vivi! – Krzyknął otwierając ramiona. Siostra podbiegła do niego i zaniosła się głośnym śmiechem.
Tęskniłam za tobą! – przyznała obejmując rękami jego szyję. – Nie odzywałam się do niej przez dwa miesiące! – Oznajmiła dumnie.
Ja też za tobą tęskniłem – odpowiedział łaskocząc ją po brzuchu. – Cóż, to była słuszna decyzja – Westchnął wystawiając mi język. Zgromiłam go wzrokiem biorąc się za przygotowanie śniadania. – Mam coś dla ciebie! Chciałem ci to dać przy pierwszej okazji, więc… – Zaczął. Vivian spojrzała na niego zaciekawiona. Mason wyciągnął z szafy klubową koszulkę w odpowiednim rozmiarze.
Ojej! – Vivi zasłoniła usta dłonią. – To naprawdę dla mnie?
Oczywiście – potwierdził czochrając jej brązowe włosy. – Będziesz miała szansę, żeby ją dziś założyć – Puścił jej oczko.
Idziemy na mecz? – spytała podekscytowana podskakując w miejscu.
Idziemy! – oznajmił biorąc ją na barana. Posłałam mu ckliwe spojrzenie. W odpowiedzi przesłał mi całusa i zabrał się za jedzenie. Kochałam go bezgranicznie, byłam tego pewna. Pewna, jak niczego innego na świecie…

Londyn, Stamford Bridge, 28.09.2019 r.

 Stadion Chelsea był wypełniony po brzegi. Kibice byli zaopatrzeni w przeróżne gadżety, każdy na swój sposób pragnął wspierać i dopingować swoich ulubieńców. Ja byłam przerażona. Nie perspektywą samego meczu, tylko tym, że dziś miałam go obejrzeć w loży VIP wraz z innymi partnerkami piłkarzy. Mason zapewnił mnie, że nie stanie mi się żadna krzywda, ale mimo to czułam, że serce chce wyskoczyć mi z piersi. Uczepiona mojej ręki Vivi parła na przód nie przejmując się niczym. Zazdrościłam jej tego. Gdy weszłam do loży natychmiast zostałam zlustrowana czujnym okiem siedzących tam dziewczyn. Przełknęłam ślinę patrząc na drżące dłonie.
Dzień dobry, jestem Vivi, a to jest moja siostra Liliana – Vivian wykonała za mnie całą robotę. Mimowolnie parsknęłam śmiechem czując uchodzący ze mnie stres.
Tak… Cóż, przychodzenie na mecz z młodszą siostrą wcale nie jest takie złe – spróbowałam zażartować.
Spokojnie, nie zjemy cię tutaj – powiedziała jedna z kobiet posyłając nam uśmiech. – Jestem Natalia – Przedstawiła się.
Miło mi – odparłam kątem oka dostrzegając znajomą sylwetkę. – Leah, cześć – Zwróciłam się do dziewczyny Tammy’ego. Podeszła do mnie i objęła po przyjacielsku. – Dziękuję – Wyszeptałam.
Daj spokój! Cholernie mi cię brakowało, cieszę się, że wróciłaś… I że twój mózg również wrócił na właściwe miejsce – popukała mnie w czoło. Odetchnęłam z ulgą zajmując miejsce obok niej. Mecz rozpoczął się punktualnie. Dzisiejszym przeciwnikiem Chelsea był zespół z Brighton. Gra toczyła się wartkim tempem, Niebiescy atakowali, ale nie mogli przebić się przez obronę przeciwników. Dopiero druga połowa przyniosła ożywienie. W pięćdziesiątej minucie mąż Natalii, Jorginho pewnie wykorzystał rzut karny, a szesnaście minut później piłkę w światło bramki posłał Brazylijczyk, Willian. Jego córki, bliźniaczki obdarzyły ten strzał głośnymi brawami. Byłam zadowolona z gry Masona, jego ambicja oraz wola walki wyraźnie odznaczały się na tle rywala. – Widzisz, nie było tak źle – Stwierdziła Leah robiąc zabawne miny do Vivian.
Muszę siusiu! – oznajmiła, kiedy sędzia zakończył spotkanie.
Pójdę z nią, pewnie chcesz być jak najbliżej Masona – zaproponowała.
Dzięki, stawiam ci za to kawę! – powiedziałam opuszczając lożę. Zmierzając ku Masonowi spostrzegłam znajomą twarz. Chloe. Oklaskiwała go, skandując jego imię. Z wściekłości zacisnęłam pięści. Czy naprawdę nic do niej nie dotarło? Przepchnęłam się przez tłum, zupełnie przypadkiem trącając jej ramię. – Och, przepraszam!
Nic się nie stało… – zaczęła, ale urwała dostrzegając mnie. – Och, to ty – Zgrzytnęła zębami.
To ja – potwierdziłam patrząc na zbliżającego się w naszą stronę Masona. – Możesz się od niego odczepić? – Spytałam niewinnie.
Hm… – westchnęła teatralnie. – Wydaje mi się, że nie – Dodała po chwili zastanowienia. – Nie mam pojęcia w jakich okolicznościach pojawiłaś się w jego życiu, ale to mnie zna dłużej i nie pozwolę, żebyś…
Żebym co? – zironizowałam. – Nie masz honoru? Chyba jasno dał ci do zrozumienia, że nie jest tobą zainteresowany.
Mogę sprawić, że w każdej chwili zmieni zdanie – powiedziała bezczelnie.
Słucham? – zmarszczyłam brwi. Bezwiednie dotknęłam pierścionków, które cały czas zdobiły mój serdeczny palec. Dziewczyna podążyła wzrokiem za ruchem mojej ręki.
Co to… Czy wy…? – zaczęła oddychając ciężko.
Och! – podniosłam dłoń, aby dostrzegła biżuterię w pełnej krasie. – Naprawdę marnujesz swój czas – Prychnęłam. Wzdrygnęłam się, kiedy poczułam na szyi pocałunek.
Liliana ma rację, Chloe – odezwał się Mason. – Jesteś tylko i wyłącznie moją koleżanką, myślałem, że tę kwestię mamy już za sobą – Oznajmił. Dziewczyna oddaliła się od nas warcząc pod nosem. – Czy już wspominałem, jak bardzo pociągasz mnie w takich chwilach?
Tak, kochanie, wspominałeś – odparłam słodko. Nachylił się nade mną i pocałował mocno. Przed oczami zamigotały mi gwiazdy.
Uwielbiam cię – obdarzył mnie figlarnym uśmiechem, który rozjaśnił go całego.
Mason… Twój uśmiech jest najpiękniejszą rzeczą, jaka mogła przydarzyć się światu – wyznałam podziwiając te rozkoszne dołeczki w policzkach. W odpowiedzi cmoknął mnie w czubek głowy i udał się do szatni. Byłam cholerną szczęściarą, że ten uśmiech był zarezerwowany tylko dla mnie…

Jesteś światłem w moich oczach
Dajesz mi powód, by wciąż próbować
Dajesz mi więcej, niż mogłabym sobie wymarzyć
I sprawiasz, że Ci się poddaję
Sprawiasz, że Ci się poddaję...


***

Witam!

Mecz z City niestety przegrany, ale co poradzić ^^ W środę Liga Mistrzów! ;)
Też nie lubię Chloe :D


(Vivi ;))


Pozdrawiam ;* 

*Plumb - Don't Deserve You 

4 komentarze:

  1. Ludzie, jakby mi facet powiedział "Nie zdążyłem jeszcze zrobić obiadu, wybaczysz mi?" to błyskawicznie poprosiłabym go o rękę ^^ Gdzie znajdę takiego drugiego Masona, który będzie mi gotował? Liliana jest szczęściarą i mam nadzieję, że zdaje sobie z tego sprawę. Co ja gadam ... na pewno o tym wie! Cóż, na razie rodzicami nie zostaną, ale to dobrze. Mają na to jeszcze sporo czasu, a na razie mogą nadrobić stracony czas i skupić się na rozwijaniu swoich karier :) Jestem pewna, że za jakiś czas w ich zyciu pojawi się mały brzdąc ^^ Mason już ćwiczy w razie potrzeby hihi.
    Poznaliśmy dzisiaj Vivian, młodszą siostrę Liliany, która okazuje się jest zapatrzona w Masona jak w obrazek :) Taka fanka to skarb! I jak solidarnie strzeliła fochem na siostrę, gdy ta postanowiła uciec przed własnym ślubem. Brawo Vivian! Mała doskonale wie, jaki błąd Liliana popełniła i nie omieszkała jej to oznajmić pomiędzy aluzjami :) Na całe szczęście wszystko dobrze się skończyło i może znów być fanką numer jeden (Liliana jakoś jej to wybaczy) Masona :) Od razu też widać, że jest bardziej odważna od siostry. Taki mały huragan :) Dzięki niej Liliana poczuła się o wiele pełniej pośród partnerek innych piłkarzy.
    I wszystko byłoby dobrze gdyby nie ta cała Chloe, która działa mi na nerwy. Ja nie wiem co trzeba by było zrobić, aby zrozumiała jakie pośmiewisko z siebie robi! Co za babsko! Mam nadzieję, że widok tego pierścionka załatwił sprawę, chociaż znając ją to nie zdziwiłabym się gdyby było inaczej ^^ typowa ameba! Za to Mason się cieszy bo uwielbia widok swojej ukochanej w szale zazdrości. On i te jego fetysze ^^
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Liliana powoli na dobre rozgaszcza się w jej i Masona mieszkaniu. Z radością starając się nadać mu odpowiedniego wystroju. Obydwoje cieszą się z każdej możliwości na pobycie ze sobą, starając tym samym nadrobić stracony czas.
    Wyjaśniła się także sprawa z potencjalną ciążą Liliany. Na razie to tylko fałszywy alarm. Oczywiście, gdyby było inaczej, także by sobie poradzili, ale po co się śpieszyć? Na dzieci na pewno jeszcze przyjdzie czas.
    Tym razem miałyśmy okazję poznać się Vivi, którą z miejsca polubiłam. Liliana jest naprawdę szczęściarą mając taką siostra, która mimo bardzo młodego wieku. Jest nad wyraz dojrzała i świetnie orientuje się w sprawach dorosłych.
    Jej ponowne spotkanie z Masonem, obydwojgu dostarczyło mnóstwa radości. Ich wzajemną symaptię da się wyczuć z kilometra.
    Lilianie bardzo przydała się obecność Vivi podczas meczu. Dziewczynka w mig rozładowała atmosferę dzięki czemu Liliana została bardzo miło przyjęta do grona bliskich pozostałych członków rodziny.
    Jedynie Chloe jest rysą na tym sielankowym obrazie. Dziewczyna kompletnie nic sobie nie robi z wielokrotnych tłumaczeń Masona, aby na nic nie liczyła. W dodatku jest okropnie nieprzyjemna. Wątpię też, że ta konfrontacja z Lilianą coś zmieni. Chloe jest zbyt pewna siebie, a widok pierścionka tylko ją bardziej rozsierdził. Oby tylko nie chciała za wszelką cenę zniszczyć szczęścia Liliany i Masona.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc jednak nie ma ciąży😉 Nasi bohaterowie chyba odetchnęli z ulgą . Jestem jednak pewna że gdyby ta ciąża okazała się prawdziwa. Oboje oszaleliby że szczęścia.
    Siostra Liliany jest cudowna. Już kocham ta małą. A Lilianie bardzo przydała się jej obecność na meczu. Dziewczyna była dosyc zestresowana. Ale mała w mig rozlużniła atmosferę.
    Serio pytam czy możemy się już pozbyć Chloe? Bo irytuje mnie ogromnie. Nic do niej nie dociera. I naprawdę zastanawiam się czy jest taka glupia czy taka udaje?
    Niestety ciągle mam wrażenie, że ona tutaj nam jeszcze okropnie namiesza.
    Pozdrawiam cieplutko. I czekam na kolejny rozdział 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczynam się zastanawiać, co by musiało się stać, by Chole odczepiła się od Masona. Już tyle razy dostała kosza, a nadal uparcie uważa, że będzie mogła zmienić jego uczucia. Naprawdę, jest strasznie uparta. Jakby do tej jej pustego łba nie docierało, że musi odpuścić. Dobrze, że zauważyła pierścionek na placu Liliany. Może to da jej trochę do myślenia. No i słowa Masona. Ale na wszelki wypadek obydwoje powinni mieć się na baczności. Chloe jest jednak nie przewidywalna.
    Ale może przejdę do przyjemniejszych rzeczy. Mała Vivienn jest przeurocza. Mam nadzieję, że to nie jest jej ostatni występ w tym opowiadaniu. Po prostu takiej dziewczynki nie da się nie lubić.
    Zresztą dzięki jej obecności, Liliana zdecydowanie lepiej zniosła pobyt na meczu. Vivi momentalnie rozluźniła atmosferę i zdobyła serca wszystkich żon i partnerek. Kto wie, może zaraz zacznie podrywać jakiegoś piłkarza juniora ;)
    Z wyjątkiem Chloe, na razie w życiu Masona i Liliany panuje spokój. Powoli na nowo sobie wszystko układają. Widać, że są dołka siebie stworzeni i wierzę, że będzie im dane przeżyć jeszcze wiele pięknych chwil.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń