Rozkoszując
się przedzierającym się przez chmury słońcem zmierzałam do
mieszkania. Mieszkania, które już oficjalnie stało się naszym
azylem, naszym schronieniem. Wczoraj z pomocą rodziców
przetransportowałam do nowoczesnego apartamentu resztę swoich
rzeczy. Kartony wszelkiej maści zdobiły podłogę, moje szpargały
zajęły każdą wolną przestrzeń, którą zdążyłam wypatrzeć.
Mason śmiał się z moich dziwactw zastrzegając przy tym, że
będzie mi towarzyszył w zaplanowanych na niedzielę zakupach.
Doskonale zdawał sobie sprawę z mojej obsesji na punkcie dekoracji
i przeróżnych dodatków. Oczywiście miałam na ten temat
inne zdanie, ale wolałam się z nim kłócić, wiedząc, że
jestem na straconej pozycji. Otworzyłam drzwi dorobionym kilka dni
wcześniej kluczem i weszłam do środka.
–
Już jestem! – zawołałam ściągając
buty.
–
Nie zdążyłem jeszcze zrobić obiadu,
wybaczysz mi? – spytał pojawiając się w korytarzu. Zaśmiałam
się cicho skradając z jego ust pocałunek.
–
Wybaczę – oznajmiłam wchodząc do
kuchni. Nalałam sobie szklankę soku, którą opróżniłam jednym
łykiem. – Muszę ci coś powiedzieć – Wyznałam siadając na
blacie. Brwi Masona powędrowały w górę. Podszedł do mnie
oplatając mnie w tali. – Nie jestem w ciąży – Wyrzuciłam
z siebie.
–
Och! – wyrwało mu się. – To znaczy…
– Podrapał się po głowie.
–
Mason, wiem, że nie byliśmy na to
gotowi. Mamy przed sobą całe życie – zauważyłam. –
Poradzilibyśmy sobie, ale to chyba dobrze, że to był fałszywy
alarm? – Spytałam niepewnie zagryzając wargę.
–
Masz rację – przyznał. – Na
wszystko przyjdzie czas – Uśmiechnął się szeroko. – Ale
jesteś pewna? – Dopytał.
–
Tak – kiwnęłam głową. – Zrobiłam
test i na wszelki wypadek poszłam się przebadać. Praktyki i
zajęcia w szpitalu mają swoje plusy – Wyjaśniłam.
–
Wyobrażasz sobie reakcję naszych
rodziców, gdybyś jednak była w ciąży? – parsknął śmiechem,
a ja niewiele myśląc podążyłam za jego śladem. – Nie wiem,
czy takie rewelacje spotkałyby się z ich aprobatą.
–
Mamy szczęście, że na razie nie musimy
tego sprawdzać – dałam mu pstryczka w nos.
–
Bardzo jesteś głodna? – zapytał po
chwili przyjemnego milczenia.
–
Nie… – odparłam z wahaniem. –
Dlaczego pytasz?
–
Bo mam trochę inne plany – wymruczał
kąsając moją szyję. Oplotłam nogami jego sylwetkę. – Widzisz,
przejrzałaś mnie – Zaśmiał się bezczelnie i ruszył ze mną w
stronę sypialni, gdzie bez żadnych ceregieli rzucił mnie na łóżko.
–
Mason! – krzyknęłam oburzona.
Spojrzał na mnie spod na wpół przymkniętych powiek i
skutecznie mnie uciszył. Przynajmniej na pewną chwilę...
Londyn,
28.09.2019 r.
Sobotni
poranek przywitał nas odgłosem dzwoniącego telefonu. Zaspana
wymacałam wibrujący sprzęt i nieświadomie przejechałam palcem po
ekranie. Przyłożyłam smartfona do ucha i wysłuchałam swojej
mamy. Stłumiłam ziewnięcie leniwie przeciągając się w wygodnym
łóżku. Odłożyłam telefon na bok dostrzegając wpatrujące się
we mnie piwne tęczówki.
–
Coś się stało? – mruknął Mason
wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi.
–
Muszę iść na chwilę do domu, rodzice
mają do mnie jakąś sprawę – wytłumaczyłam. Zadrżałam, kiedy
poczułam rozbrykane palce chłopaka wkradające się pod koszulkę
do spania. – Mason! – Trzepnęłam go wyswobadzając się z
uścisku. – Jeszcze ci mało?
–
Nie mogę się tobą nasycić –
oznajmił.
–
Cóż, najwyraźniej będziesz musiał
ulżyć sobie sam – parsknęłam wstając z łóżka. Nadymał
zabawnie policzki. – Uroczo wyglądasz – Skwitowałam kierując
się do łazienki.
–
Ja cały jestem uroczy – stwierdził. –
Mogę ci towarzyszyć?
–
Nie! – krzyknęłam z rozbawieniem
kręcąc głową. Niepocieszony schował twarz w poduszkę.
Zaśmiałam się wykonując poranną toaletę. Kiedy wyszłam
spostrzegłam, że zasnął. Lekko musnęłam jego usta, po czym
wyszłam z mieszkania starając się nie hałasować. Londyn tętnił
życiem w każdej godzinie. Po drodze mijałam spieszących się
ludzi, mamy pchające wózki, mężczyzn w markowych garniturach.
Niebo było zamglone, ale miałam nadzieję, że pogoda ulegnie
zmianie. Po pół godzinnym spacerze dotarłam do domu rodziców.
Wyjaśnili mi, że dostali pilne wezwanie do biura i nie mają z kim
zostawić mojej siostry. Mała siedziała naburmuszona z rękami
założonymi na piersi. Pogłaskałam ją po głowie mówiąc
rodzicom, że się nią zaopiekuję. Podziękowali mi i wyszli w
pośpiechu.
–
Co będziemy robić? – spytała
ośmioletnia Vivian.
–
Idziemy do mnie – zarządziłam
zbierając jej rzeczy. – Mason na pewno się ucieszy! –
Przekonałam ją. Na jej twarzy automatycznie zagościł szeroki
uśmiech. Vivian go uwielbiała i długo nie mogła wybaczyć mi
tego, co mu zrobiłam. Rozumiałam ją. Miała wtedy sześć lat i
czuła się tak, jakbym swoją decyzją zabrała jej kawałek życia.
– Wstąpimy po drodze do sklepu, dobrze? – Spytałam łapiąc ją
za rękę. Pokiwała głową opowiadając mi o wczorajszym szalonym
dniu w szkole. Kochałam ją bezgranicznie, była moją malutką
siostrzyczką, którą kiedyś obiecałam chronić przed całym złem
tego świata. Dzieląca nas różnica wieku nigdy nie stanowiła dla
nas problemu. Byłyśmy przyjaciółkami i nie miałyśmy problemów
ze szczerymi rozmowami. Kiedy w końcu pogodziła się z moją
decyzją, na swój sposób próbowała mnie pocieszać i
przekonywała, bym walczyła o utracone szczęście. W pobliskim
sklepie zaopatrzyłam się w świeże pieczywo. Vivian była pod
wrażeniem apartamentowca oraz widoków, które podziwiała przez
oszkloną windę. Sama za każdym razem modliłam się o bezpieczne
dotarcie na dwunaste piętro. Pod tym względem Vivian była
odważniejsza ode mnie.
–
Tu jest po prostu wow! – krzyknęła z
entuzjazmem wchodząc do mieszkania. Uśmiechnęłam się do niej
wypatrując Masona.
–
Wróciłaś? – jego głos dobiegał z
kuchni.
–
Wróciłam! Z niespodzianką! –
powiedziałam. Siostra stanęła za mną w mig pojmując znaczenie
wypowiedzianych słów.
–
Jaką? – spytał zaciekawiony piłkarz.
Kiedy dostrzegł Vivian szeroki uśmiech ozdobił jego twarz. –
Vivi! – Krzyknął otwierając ramiona. Siostra podbiegła do niego
i zaniosła się głośnym śmiechem.
–
Tęskniłam za tobą! – przyznała
obejmując rękami jego szyję. – Nie odzywałam się do niej przez
dwa miesiące! – Oznajmiła dumnie.
–
Ja też za tobą tęskniłem –
odpowiedział łaskocząc ją po brzuchu. – Cóż, to była słuszna
decyzja – Westchnął wystawiając mi język. Zgromiłam go
wzrokiem biorąc się za przygotowanie śniadania. – Mam coś dla
ciebie! Chciałem ci to dać przy pierwszej okazji, więc… –
Zaczął. Vivian spojrzała na niego zaciekawiona. Mason wyciągnął
z szafy klubową koszulkę w odpowiednim rozmiarze.
–
Ojej! – Vivi zasłoniła usta dłonią.
– To naprawdę dla mnie?
–
Oczywiście – potwierdził czochrając
jej brązowe włosy. – Będziesz miała szansę, żeby ją dziś
założyć – Puścił jej oczko.
–
Idziemy na mecz? – spytała
podekscytowana podskakując w miejscu.
–
Idziemy! – oznajmił biorąc ją na
barana. Posłałam mu ckliwe spojrzenie. W odpowiedzi przesłał mi
całusa i zabrał się za jedzenie. Kochałam go bezgranicznie, byłam
tego pewna. Pewna, jak niczego innego na świecie…
Londyn,
Stamford Bridge, 28.09.2019 r.
Stadion
Chelsea był wypełniony po brzegi. Kibice byli zaopatrzeni w
przeróżne gadżety, każdy na swój sposób pragnął wspierać i
dopingować swoich ulubieńców. Ja byłam przerażona. Nie
perspektywą samego meczu, tylko tym, że dziś miałam go obejrzeć
w loży VIP wraz z innymi partnerkami piłkarzy. Mason zapewnił
mnie, że nie stanie mi się żadna krzywda, ale mimo to czułam, że
serce chce wyskoczyć mi z piersi. Uczepiona mojej ręki Vivi parła
na przód nie przejmując się niczym. Zazdrościłam jej tego. Gdy
weszłam do loży natychmiast zostałam zlustrowana czujnym okiem
siedzących tam dziewczyn. Przełknęłam ślinę patrząc na drżące
dłonie.
–
Dzień dobry, jestem Vivi, a to jest moja
siostra Liliana – Vivian wykonała za mnie całą robotę.
Mimowolnie parsknęłam śmiechem czując uchodzący ze mnie stres.
–
Tak… Cóż, przychodzenie na mecz z
młodszą siostrą wcale nie jest takie złe – spróbowałam
zażartować.
–
Spokojnie, nie zjemy cię tutaj –
powiedziała jedna z kobiet posyłając nam uśmiech. – Jestem
Natalia – Przedstawiła się.
–
Miło mi – odparłam kątem oka
dostrzegając znajomą sylwetkę. – Leah, cześć – Zwróciłam
się do dziewczyny Tammy’ego. Podeszła do mnie i objęła po
przyjacielsku. – Dziękuję – Wyszeptałam.
–
Daj spokój! Cholernie mi cię brakowało,
cieszę się, że wróciłaś… I że twój mózg również wrócił
na właściwe miejsce – popukała mnie w czoło. Odetchnęłam z
ulgą zajmując miejsce obok niej. Mecz rozpoczął się punktualnie.
Dzisiejszym przeciwnikiem Chelsea był zespół z Brighton. Gra
toczyła się wartkim tempem, Niebiescy atakowali, ale nie mogli
przebić się przez obronę przeciwników. Dopiero druga połowa
przyniosła ożywienie. W pięćdziesiątej minucie mąż Natalii,
Jorginho pewnie wykorzystał rzut karny, a szesnaście minut później
piłkę w światło bramki posłał Brazylijczyk, Willian. Jego
córki, bliźniaczki obdarzyły ten strzał głośnymi brawami. Byłam
zadowolona z gry Masona, jego ambicja oraz wola walki wyraźnie
odznaczały się na tle rywala. – Widzisz, nie było tak źle –
Stwierdziła Leah robiąc zabawne miny do Vivian.
–
Muszę siusiu! – oznajmiła, kiedy
sędzia zakończył spotkanie.
–
Pójdę z nią, pewnie chcesz być jak
najbliżej Masona – zaproponowała.
–
Dzięki, stawiam ci za to kawę! –
powiedziałam opuszczając lożę. Zmierzając ku Masonowi
spostrzegłam znajomą twarz. Chloe. Oklaskiwała go, skandując jego
imię. Z wściekłości zacisnęłam pięści. Czy naprawdę
nic do niej nie dotarło? Przepchnęłam się przez tłum, zupełnie
przypadkiem trącając jej ramię. – Och, przepraszam!
–
Nic się nie stało… – zaczęła, ale
urwała dostrzegając mnie. – Och, to ty – Zgrzytnęła zębami.
–
To ja – potwierdziłam patrząc na
zbliżającego się w naszą stronę Masona. – Możesz się od
niego odczepić? – Spytałam niewinnie.
–
Hm… – westchnęła teatralnie. –
Wydaje mi się, że nie – Dodała po chwili zastanowienia. – Nie
mam pojęcia w jakich okolicznościach pojawiłaś się w jego życiu,
ale to mnie zna dłużej i nie pozwolę, żebyś…
–
Żebym co? – zironizowałam. – Nie
masz honoru? Chyba jasno dał ci do zrozumienia, że nie jest tobą
zainteresowany.
–
Mogę sprawić, że w każdej chwili
zmieni zdanie – powiedziała bezczelnie.
–
Słucham? – zmarszczyłam brwi.
Bezwiednie dotknęłam pierścionków, które cały czas zdobiły mój
serdeczny palec. Dziewczyna podążyła wzrokiem za ruchem mojej
ręki.
–
Co to… Czy wy…? – zaczęła
oddychając ciężko.
–
Och! – podniosłam dłoń, aby
dostrzegła biżuterię w pełnej krasie. – Naprawdę marnujesz
swój czas – Prychnęłam. Wzdrygnęłam się, kiedy poczułam na
szyi pocałunek.
–
Liliana ma rację, Chloe – odezwał się
Mason. – Jesteś tylko i wyłącznie moją koleżanką, myślałem,
że tę kwestię mamy już za sobą – Oznajmił. Dziewczyna
oddaliła się od nas warcząc pod nosem. – Czy już wspominałem,
jak bardzo pociągasz mnie w takich chwilach?
–
Tak, kochanie, wspominałeś – odparłam
słodko. Nachylił się nade mną i pocałował mocno. Przed oczami
zamigotały mi gwiazdy.
–
Uwielbiam cię – obdarzył mnie
figlarnym uśmiechem, który rozjaśnił go całego.
–
Mason… Twój uśmiech jest
najpiękniejszą rzeczą, jaka mogła przydarzyć się światu –
wyznałam podziwiając te rozkoszne dołeczki w policzkach. W
odpowiedzi cmoknął mnie w czubek głowy i udał się do
szatni. Byłam cholerną szczęściarą, że ten uśmiech był
zarezerwowany tylko dla mnie…
Jesteś
światłem w moich oczach
Dajesz
mi powód, by wciąż próbować
Dajesz
mi więcej, niż mogłabym sobie wymarzyć
I
sprawiasz, że Ci się poddaję
Sprawiasz,
że Ci się poddaję...
***
Witam!
Mecz z City niestety przegrany, ale co poradzić ^^ W środę Liga Mistrzów! ;)
(Vivi ;))
Pozdrawiam ;*
*Plumb - Don't Deserve You
Ludzie, jakby mi facet powiedział "Nie zdążyłem jeszcze zrobić obiadu, wybaczysz mi?" to błyskawicznie poprosiłabym go o rękę ^^ Gdzie znajdę takiego drugiego Masona, który będzie mi gotował? Liliana jest szczęściarą i mam nadzieję, że zdaje sobie z tego sprawę. Co ja gadam ... na pewno o tym wie! Cóż, na razie rodzicami nie zostaną, ale to dobrze. Mają na to jeszcze sporo czasu, a na razie mogą nadrobić stracony czas i skupić się na rozwijaniu swoich karier :) Jestem pewna, że za jakiś czas w ich zyciu pojawi się mały brzdąc ^^ Mason już ćwiczy w razie potrzeby hihi.
OdpowiedzUsuńPoznaliśmy dzisiaj Vivian, młodszą siostrę Liliany, która okazuje się jest zapatrzona w Masona jak w obrazek :) Taka fanka to skarb! I jak solidarnie strzeliła fochem na siostrę, gdy ta postanowiła uciec przed własnym ślubem. Brawo Vivian! Mała doskonale wie, jaki błąd Liliana popełniła i nie omieszkała jej to oznajmić pomiędzy aluzjami :) Na całe szczęście wszystko dobrze się skończyło i może znów być fanką numer jeden (Liliana jakoś jej to wybaczy) Masona :) Od razu też widać, że jest bardziej odważna od siostry. Taki mały huragan :) Dzięki niej Liliana poczuła się o wiele pełniej pośród partnerek innych piłkarzy.
I wszystko byłoby dobrze gdyby nie ta cała Chloe, która działa mi na nerwy. Ja nie wiem co trzeba by było zrobić, aby zrozumiała jakie pośmiewisko z siebie robi! Co za babsko! Mam nadzieję, że widok tego pierścionka załatwił sprawę, chociaż znając ją to nie zdziwiłabym się gdyby było inaczej ^^ typowa ameba! Za to Mason się cieszy bo uwielbia widok swojej ukochanej w szale zazdrości. On i te jego fetysze ^^
Buziaki :*
Liliana powoli na dobre rozgaszcza się w jej i Masona mieszkaniu. Z radością starając się nadać mu odpowiedniego wystroju. Obydwoje cieszą się z każdej możliwości na pobycie ze sobą, starając tym samym nadrobić stracony czas.
OdpowiedzUsuńWyjaśniła się także sprawa z potencjalną ciążą Liliany. Na razie to tylko fałszywy alarm. Oczywiście, gdyby było inaczej, także by sobie poradzili, ale po co się śpieszyć? Na dzieci na pewno jeszcze przyjdzie czas.
Tym razem miałyśmy okazję poznać się Vivi, którą z miejsca polubiłam. Liliana jest naprawdę szczęściarą mając taką siostra, która mimo bardzo młodego wieku. Jest nad wyraz dojrzała i świetnie orientuje się w sprawach dorosłych.
Jej ponowne spotkanie z Masonem, obydwojgu dostarczyło mnóstwa radości. Ich wzajemną symaptię da się wyczuć z kilometra.
Lilianie bardzo przydała się obecność Vivi podczas meczu. Dziewczynka w mig rozładowała atmosferę dzięki czemu Liliana została bardzo miło przyjęta do grona bliskich pozostałych członków rodziny.
Jedynie Chloe jest rysą na tym sielankowym obrazie. Dziewczyna kompletnie nic sobie nie robi z wielokrotnych tłumaczeń Masona, aby na nic nie liczyła. W dodatku jest okropnie nieprzyjemna. Wątpię też, że ta konfrontacja z Lilianą coś zmieni. Chloe jest zbyt pewna siebie, a widok pierścionka tylko ją bardziej rozsierdził. Oby tylko nie chciała za wszelką cenę zniszczyć szczęścia Liliany i Masona.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
No więc jednak nie ma ciąży😉 Nasi bohaterowie chyba odetchnęli z ulgą . Jestem jednak pewna że gdyby ta ciąża okazała się prawdziwa. Oboje oszaleliby że szczęścia.
OdpowiedzUsuńSiostra Liliany jest cudowna. Już kocham ta małą. A Lilianie bardzo przydała się jej obecność na meczu. Dziewczyna była dosyc zestresowana. Ale mała w mig rozlużniła atmosferę.
Serio pytam czy możemy się już pozbyć Chloe? Bo irytuje mnie ogromnie. Nic do niej nie dociera. I naprawdę zastanawiam się czy jest taka glupia czy taka udaje?
Niestety ciągle mam wrażenie, że ona tutaj nam jeszcze okropnie namiesza.
Pozdrawiam cieplutko. I czekam na kolejny rozdział 😊
Zaczynam się zastanawiać, co by musiało się stać, by Chole odczepiła się od Masona. Już tyle razy dostała kosza, a nadal uparcie uważa, że będzie mogła zmienić jego uczucia. Naprawdę, jest strasznie uparta. Jakby do tej jej pustego łba nie docierało, że musi odpuścić. Dobrze, że zauważyła pierścionek na placu Liliany. Może to da jej trochę do myślenia. No i słowa Masona. Ale na wszelki wypadek obydwoje powinni mieć się na baczności. Chloe jest jednak nie przewidywalna.
OdpowiedzUsuńAle może przejdę do przyjemniejszych rzeczy. Mała Vivienn jest przeurocza. Mam nadzieję, że to nie jest jej ostatni występ w tym opowiadaniu. Po prostu takiej dziewczynki nie da się nie lubić.
Zresztą dzięki jej obecności, Liliana zdecydowanie lepiej zniosła pobyt na meczu. Vivi momentalnie rozluźniła atmosferę i zdobyła serca wszystkich żon i partnerek. Kto wie, może zaraz zacznie podrywać jakiegoś piłkarza juniora ;)
Z wyjątkiem Chloe, na razie w życiu Masona i Liliany panuje spokój. Powoli na nowo sobie wszystko układają. Widać, że są dołka siebie stworzeni i wierzę, że będzie im dane przeżyć jeszcze wiele pięknych chwil.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin