Obudziły
mnie pojedyncze promienie słoneczne wpadające do sypialni przez
niezasłonięte rolety. Zmrużyłam oczy i na oślep chwyciłam za
telefon znajdujący się na szafce nocnej. Jęknęłam głucho
zakrywając twarz poduszką. Odwróciłam się na drugi bok i
wtuliłam w Masona. Patrzyłam jak jego klatka piersiowa powoli unosi
się i opada, czułam jego spokojny oddech, podziwiałam lekkie
trzepotanie rzęs, które rzucały cień na jego policzek. Dotknęłam
go z czułością.
–
Dzień dobry – wymamrotał sennie.
–
Dzień dobry – odpowiedziałam ze
śmiechem. – Wyspałeś się? – Zapytałam.
–
Nie bardzo – odrzekł przeciągając
się. – Wszystko mnie boli! – Poskarżył się patrząc na mnie
oskarżycielsko.
–
Cóż, wczoraj specjalnie nie narzekałeś
– wystawiłam mu język. Pstryknął mnie w nos obejmując mnie
mocniej. Ułożyłam głowę na jego ramieniu, dłonią muskałam
mięśnie brzucha. – Tak bardzo chciałabym spędzić z tobą ten
dzień, w łóżku, na nic nie robieniu – Westchnęłam.
–
Dzień wolny nie wchodzi w grę, prawda?
– spytał smętnie.
–
Niestety – odparłam z bólem. –
Mase… – Zaczęłam nerwowo skubiąc wargę. – Ten artykuł…
–
Rozumiem cię, miałaś prawo się
wściec, ale nie za bardzo wiem, co mogę poradzić w tej sytuacji –
wymamrotał.
–
Wiem… I wiem też, że mnie poniosło,
ale kiedy zobaczyłam ten artykuł podniosło mi się ciśnienie –
wyjaśniłam. – Chcę być sobą, nie potrzebuję niepotrzebnego
rozgłosu. Skupiam się na tobie, na nauce, studiach… Nie chcę być
znana i kojarzona z portali plotkarskich… To nie dla mnie –
Powiedziałam wzdychając ciężko.
–
Wiem to, kochanie… Porozmawiam z tatą,
może on coś zaradzi. Nie przejmuj się tym, dobrze? – pocałował
mnie w czubek głowy.
–
Postaram się – obiecałam mu wstając
z łóżka. Zrobił to samo, a jego twarz nabrała cierpiętniczego
wyrazu. Związałam włosy w niedbałego kucyka i poszłam do kuchni.
Wczorajszy, nie nadający się już do niczego obiad, spoczywał na
kuchence, a zapach był nie do zniesienia. Czerwień pokryła moje
policzki na widok byle jak porozrzucanych ubrań i bielizny.
–
Ktoś tu się zawstydził – Mason
puścił mi oczko zbierając części swojej garderoby. Posłałam mu
oburzone spojrzenie otwierając okno. Powiew świeżego powietrza
trochę mnie ostudził. – Twoja koszula… Chyba już jej nie
założysz – Parsknął.
–
Lubiłam w niej chodzić – mruknęłam
patrząc na zdobiące podłogę guziki. – Nie musiałeś być aż
taki… Taki… – Szukałam odpowiednich słów.
–
Pobudzony? – podsunął śmiejąc się
cicho. – Dobrze wiesz, jak na mnie działasz w takich chwilach!
Twoja zazdrość, cała twoja postawa... – Zaczął wyliczać
podchodząc do mnie.
–
Dość! – utemperowałam jego zapędy
wrzucając zepsute jedzenie do kosza na śmieci. – Zmarnowałeś
wczorajszy obiad, więc robisz śniadanie – Oznajmiłam nastawiając
ekspres.
–
A w zamian za to będę mógł wziąć z
tobą poranny prysznic? – wyszczerzył się wyciągając patelnię
i jajka z lodówki.
–
Mason!
Intensywna
woń zapachowych świeczek komponowała z aromatem świeżo
przygotowanej potrawy. Odstawiłem na bok torbę sportową i zwabiony
ciekawością wszedłem do kuchni. Liliana podgwizdywała pod nosem
jakąś nieznaną mi melodię sprawnie mieszając pomidorowy sos.
Podłoga była wyłożona płatkami róż, na przepięknie
udekorowanym stole stał wazon pełen kolorowych lilii. Świeczki
tworzyły przytłumione światło, rzucały cień na całe
pomieszczenie. Ostrożnie podszedłem do dziewczyny i objąłem jej
talię rękoma.
–
Mason! – krzyknęła przestraszona. –
Nie słyszałam cię!
–
Bo skupiłaś uwagę na czymś innym –
mówiąc to pocałowałem jej odkrytą szyję. Dreszcz wstrząsnął
jej drobnym ciałem. – Co to za okazja? – Spytałem.
–
Chciałam cię jeszcze raz przeprosić za
ten niepotrzebny wybuch – wymamrotała odwracając się w moją
stronę. – Wiem przecież, że to nie twoja wina… Nie miałeś na
to żadnego wpływu…
–
Masz rację – z czułością
pogłaskałem jej policzek. – Ale nie wracajmy już do tego,
dobrze? Rozmawiałem z tatą, obiecał coś z tym zrobić –
Powiedziałem.
–
Cieszę się – odparła rozpromieniona
nakładając kolację na talerze. Przeniosła je na stół, ja
sprawnie otworzyłem butelkę czerwonego wina. Usiedliśmy
naprzeciwko siebie zajadając się przepysznym spaghetti. Po
wczorajszej awanturze nie było już śladu, doszliśmy do
porozumienia, wyjaśniliśmy sobie niejasne kwestie. W pełni jednak
rozumiałem swoją dziewczynę. Była zazdrosna, miała prawo do tej
złości. Nie chciała widzieć swojej twarzy na różnych portalach,
nie chciała być z nich znana. Rozgłos nie był jej do niczego
potrzebny i szanowałem to. Chcieliśmy tworzyć normalny
związek, bez skupiania na sobie uwagi uciążliwych fotoreporterów.
Byłem piłkarzem i wiedziałem, z czym to się wiąże, ale
pragnąłem trzymać Lilianę jak najdalej od tego zgiełku. Nasze
prywatne sprawy były po prostu nasze i szczerze wierzyłem w to, że
taka sytuacja już się nie powtórzy. Byłem zły na Chloe,
podejrzewałem, że być może maczała w tym palce. Nie wiedziałem
jak dać jej do zrozumienia, że między nami nigdy nic nie będzie.
Wydawało mi się, że oboje z Lilianą postawiliśmy sprawę jasno,
ale jak widać nic do niej nie dotarło. W moim sercu, w moim życiu
było miejsce jedynie dla tej filigranowej blondynki. Podjąłem taką
decyzję już cztery lata temu i zamierzałem w niej trwać.
Tworzyliśmy jedność, byliśmy tą jednością na dobre i na
złe. Posłałem Lilianie uśmiech, który momentalnie odwzajemniła.
Blask świec odbijał się w jej głębokich, niebieskich oczach.
–
Jestem szczęściarzem, bo mam ciebie –
wyznałem pomagając jej w sprzątaniu.
–
Mogę to samo powiedzieć o sobie –
oznajmiła całując mnie w nos. Zaśmiałem się cicho zabierając
wino i kieliszki do salonu. Usiedliśmy na kanapie, wtuleni w siebie,
okryci miękkim pluszem.
–
Dziękuję za kolację – doceniłem jej
starania stukając się z nią szklanym naczyniem.
–
Twoje śniadanie również było niczego
sobie – wyszczerzyła swoje białe zęby. – Prawie dorównało
twoim innym umiejętnościom! – Zachichotała dźwięcznie.
Trąciłem ją w bok.
–
Moje inne umiejętności stoją na
wysokim poziomie – stwierdziłem spijając wino z jej kuszących
ust.
–
Żebyś wiedział, że stoją –
zaakcentowała ostatnie słowo śmiejąc się głośno. Rozbawiony
pokręciłem głową.
–
Chyba za dużo wypiłaś – powiedziałem
odstawiając kieliszek na stolik.
–
Chyba tak – przyznała mi rację
wędrując dłonią pod moją koszulkę. Z uwagą obserwowałem jej
poczynania, ciekaw do czego się posunie. – Ale dziś nie mam siły
na całonocny maraton – Obwieściła ziewając szeroko.
–
Jesteś niemożliwa – parsknąłem
przygarniając ją do siebie. Zasnęła wtulona w moje ramiona.
Obserwowałem jej spokojną twarz, dopóki i mnie nie zmorzył sen.
Portsmouth,
09.11.2019 r.
Po
dzisiejszym zwycięstwie nad Crystal Palace spakowaliśmy
najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy w drogę do naszego rodzinnego
miasta. Dostaliśmy zaproszenie od rodziców Masona, więc z chęcią
z niego skorzystaliśmy. Portsmouth miało swój urok, było wielką
atrakcją dla miłośników historii morskiej oraz literatury, bowiem
tutaj urodził się słynny Charles Dickens. Od progu domu powitało
mnie szczekanie dwóch uroczych pupili Masona. Stęskniłam się za
nimi przez te lata, dlatego pewien czas poświęciłam na zabawę z
nimi. Później zjedliśmy obiad, wymieniając się rozmowami oraz
uśmiechami. Rodzice Masona byli uprzejmi, mili, w pełni
zaakceptowali już naszą decyzję. Nie poruszaliśmy trudnych
tematów przeszłości, skupiliśmy się na teraźniejszych sprawach.
Ja pytałam o ich pracę, oni byli ciekawi, jak radzę sobie ze
studiami i nauką. Na kilka godzin Mason zostawił mnie w
towarzystwie swojej mamy i babci, sam poszedł gdzieś z tatą i
dziadkiem, zapewne żeby w spokoju porozmawiać o piłce oraz
meczach. Brakowało mi towarzystwa ich wszystkich, dopiero teraz w
pełni zdałam sobie z tego sprawę. Wieczorem udaliśmy się z
Masonem pod gmach Portchester Castle. Budowla niezmiennie zachwycała,
jej wielkość onieśmielała. Złapałam chłopaka za rękę, gdy
przechadzaliśmy się rozległymi terenami.
–
Wiesz… – zaczęłam w pewnym
momencie. – Byłam tutaj… W tym roku, w rocznicę… –
Mruknęłam spuszczając wzrok w dół.
–
Naprawdę? – zdziwił się. – Ja też
tutaj byłem, zresztą rok temu tak samo…
–
Wiem, widziałam cię – wyznałam. –
Byłeś na wyciągnięcie ręki już wtedy, jednak stchórzyłam. To
nie był odpowiedni czas, było za wcześnie… – Motałam się.
–
To zabawne… Pomyślałem wtedy, że
gdziekolwiek jesteś, to i tak patrzymy na to samo niebo –
powiedział patrząc na mnie. – Byłaś znacznie bliżej niż
sądziłem.
–
Byłam… Teraz jestem z tobą i już
nigdy cię nie opuszczę – rzekłam wspinając się na palce, by
dosięgnąć jego ust. Pocałunek był lekki, jak trzepot motylich
skrzydeł.
–
To dobrze, bo nie mam zamiaru wypuszczać
cię ze swoich ramion – zaśmiał się. – Jeszcze tutaj wrócimy
– Założył mi kosmyk włosów na ucho.
–
Wiem – powiedziałam pewnie. To było
nasze miejsce, to tutaj mieliśmy się połączyć, i kiedyś
właśnie tutaj, w końcu to uczynimy…
Londyn,
24.11.2019 r.
Po
odwiedzinach w Portsmouth, Mason udał się wprost na zgrupowanie
reprezentacji narodowej, a ja wróciłam do stolicy, do pustego
mieszkania i rzuciłam się w wir studiów. Ciężka nauka oraz
praktyki w szpitalu dawały mi w kość, ale zaciskałam zęby i
szłam do przodu. Wiedziałam na co się piszę. Wiedziałam, że
chcąc osiągnąć szczyt kariery medycznej musiałam dać z siebie
wszystko. Spędzałam czas z Vivi, pomagałam jej z lekcjami,
kiedy rodzice byli w pracy, umówiłam się na spotkanie z Leah.
Zabrałam ją do kawiarni, do której zabrał mnie Mason.
Wspominałyśmy dawne czasy, żartobliwie narzekałyśmy na swoich
chłopaków, dzieliłyśmy się swoimi pasjami i wizją przyszłości.
Leah znacznie się ode mnie różniła, była przebojowa, ale właśnie
tak się uzupełniałyśmy. Oglądałam zmagania Anglików,
piszczałam jak szalona, kiedy Mason zdobył swojego pierwszego gola
dla reprezentacji. Byłam z niego cholernie dumna. Lubiłam swoje
życie, ład, jaki w nim zapanował. Niepokoiło mnie jedynie moje
zdrowie. Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, ale po
wysiłku kołatało mi serce, odczuwałam zawroty głowy oraz
duszności. Zepchnęłam to jednak na karb zmęczenia oraz
intensywnego trybu życia. Jednak teraz, leżąc u boku chłopaka
wszystko było na swoim miejscu. Wczoraj przegrali wyjazdowy mecz z
Manchesterem City, już w środę czekało ich kolejne spotkanie w
Lidze Mistrzów.
–
Grudzień będzie obfitował w jeszcze
większą ilość spotkań – mruknął zakrywając się kołdrą.
–
Dacie sobie radę – powiedziałam
próbując przekonać go do swoich racji. – Ale chyba jednak
będziesz musiał z czegoś zrezygnować – Parsknęłam
przypominając sobie ostatnio przeczytany wywiad z byłym
szkoleniowcem Chelsea.
–
Wiem, do czego pijesz – odciął się.
– Ja również czytałem ten interesujący wywód Antonio Conte –
Oznajmił.
–
Więc… Zdajesz sobie sprawę, że seks
nie jest wskazany – wyszczerzyłam się widząc jego zbolałą
minę.
–
Hej! Powiedział, że przy stałej
partnerce nie ma z tym problemów!
–
Tak, bo nie musisz jej zbytnio imponować
– wystawiłam mu język. – To nie w twoim stylu!
–
Wiesz, co jeszcze powiedział, prawda?
Lepiej, żeby to partnerka dominowała… – zaczął patrząc na
mnie wyczekująco.
–
Chcesz się przekonać, czy to zadziała?
– wymruczałam siadając na nim okrakiem. Jego twarz ozdobił cwany
uśmiech.
–
Czytasz w moich myślach, kochanie!
Londyn,
29.11.2019 r.
Chelsea
z trudem wywiozła remis z środowego spotkania w Lidze Mistrzów.
Przestraszyłam się nie na żarty, bowiem Mason znów zszedł z
boiska z lekką kontuzją. Na szczęście nie okazała się zbyt
poważna, mógł spokojnie trenować z pierwszą drużyną i
przygotowywać się do kolejnego spotkania w lidze. Z Hiszpanii
wrócił jednak dziwnie rozdrażniony, nie chciał mi wyjawić, co
było tego przyczyną. Nie naciskałam na niego, cierpliwie czekałam,
aż sam będzie na to gotowy. Nie zdążyłam się z nim wczoraj
przywitać, ponieważ biegłam na zajęcia, a po powrocie był
dziwnie cichy oraz nieobecny. Z duszą na ramieniu weszłam do
mieszkania, mając nadzieję, że dziś będzie bardziej skory do
rozmów. Potknęłam się o rozrzucone buty. Zaklęłam pod nosem
odwieszając kurtkę na wieszak.
–
W końcu – usłyszałam pomruk Masona.
–
Co w końcu? – prychnęłam pod nosem
wchodząc do salonu. – Mógłbyś uprzątnąć tu buty!
–
W czym ci one przeszkadzają? – zapytał
bawiąc się pilotem. – Częściej nie ma cię w domu, niż w
nim jesteś! – Sarknął. Odruchowo zacisnęłam pięści.
–
Och, i kto to mówi! – zironizowałam.
– Nie było cię przez dwa tygodnie, ostatnio znów grałeś mecz
na wyjeździe!
–
To moja praca! – warknął wstając z
kanapy.
–
Wiem, że to twoja praca! Ale swoje
studia również traktuję poważnie! – odparowałam podnosząc
głos.
–
Czasami odnoszę wrażenie, że tylko one
się liczą!
–
To cios poniżej pasa!
–
Nie przesadzaj – wyminął mnie. –
Wychodzę, nie wiem, kiedy wrócę – Oznajmił i trzasnął
drzwiami. Zaczęłam ciężko oddychać. Podtrzymałam się ściany i
złapałam się za serce. Biło zdecydowanie za szybko.
Oto
ja z całym moim sercem
Mam
nadzieję, że zrozumiesz
Wiem,
że Cię zawiodłem, ale już nigdy więcej
Nie
popełnię tego błędu
Przybliżyłaś
mi to, kim naprawdę jestem
Chodź,
chwyć mnie za rękę
Chcę,
żeby świat zobaczył,
Ile
dla mnie znaczysz
Ile
dla mnie znaczysz...
***
Witam!
Trzynastka będzie pechowa, czy raczej nie? ^^
Pozdrawiam ;*
*Sterling Knight - What You Mean To Me
Kłótnie są potrzebne ... dzięki temu można się fajnie pogodzić ^^ i proszę bardzo! Jak ładnie Mason i Liliana doszli do porozumienia :) Taka mała awantura była im wprost potrzebna. Co tam, że jedzonko spalone i koszula nadaje się do wyrzucenia. Ważne, że pomiędzy nimi doszło do zgody. Bo jak to mówią, każda wojna ma swoje ofiary :) Liliana w ramach przeprosin za swoje niepotrzebne pretensje przygotowała romantyczny wieczór, dzięki któremu mogli spędzić czas we dwoje :) Oni są obydwoje po prostu słodcy. Cud, miód i orzeszki! Niby tacy młodzi, a jakże dojrzali w swojej miłości :) Nic, tylko podziwiać i życzyć szczęścia! Dlatego jestem pewna, że los da im drugą szansę i przysięgną sobie wszystko co najważniejsze w miejscu w którym to po raz pierwszy miało się odbyć. Co się odwlecze, to nie uciecze :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mason szanuje zdanie dziewczyny na temat popularności bycia WAG. Nie każda dziewczyna piłkarza chce być w centrum zainteresowania. Oczywiście nie da się tak całkowicie zniknąć (kto jak kto, ale ja bym ją znalazła ^^) ale zachowanie odpowiedniej prywatności jest wykonalne :) A i takie osoby są najbardziej szanowane przez kibiców. Także niech Lili uważa, bo jeszcze ktoś fanpage o niej założy :)
Ha! Ta wypowiedź o seksie była genialna! Na pewno wywołało to ogrom śmiechu w nie jednym piłkarskim domu :) Ciekawe czy piłkarze się do tego dostosowali hihi. Bo Mason jak najbardziej! A raczej Liliana wzięła sobie to do serca :P I wszystko byłoby fajnie, chłopak strzelił gola w barwach swojego kraju, ich miłość z dnia na dzień kwitnie ... gdyby nie te małe głupstewka i problemy życia codziennego. Mason nie miał absolutnie żadnego powodu, aby tak na nią naskakiwać, ale rozumiem że po prostu przemówiła przez niego tęsknota. Jakby mógł to chciałby ją mieć cały czas dla siebie. A Liliana po prostu się odcięła ... i wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że jak najszybciej któreś wyciągnie dłoń na zgodę. Bo po co się kłócić o takie rzeczy?
I znów Liliana ma niepokojące objawy dotyczące swojego zdrowia. Chyba powinna jak najszybciej udać się na jakąś kontrolę. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego!
Buziaki :*:*:*
Wszystko już tak dobrze się układało... Jednak koniec rozdziału przyniósł nieoczekiwany zwrot akcji, który jest bardzo niepokojący. Oby i ten kryzys udało się szybko zażegnać naszym bohaterom. Tak jak to było z tą sprzeczką o artykuł, który doprowadził do bardzo przyjemnego pogodzenia i nocy, którą Liliana i Mason na pewno zapamiętają na długo. Chloe na szczęście nie udało się wprowadzić zamieszania. Może w końcu teraz odpuści?
OdpowiedzUsuńLiliana mimo poranka spędzonego w pełnej zgodzie, postanowiła jeszcze przygotować romantyczną kolację, aby do końca oczyścić atmosferę. Co się w pełni udało, a w życiu pary na nowo zapanował spokój i harmonia. Czego zwieńczeniem było wspólne odwiedzenie rodzinnych stron.
Powrót pod znajomy gmach przyniósł wiele wspomnień, ale i obietnic, że kiedyś zrealizują w nim swoje najskrutsze marzenie. I kiedy wydawało się, że już nic nie zakłócić tej sielanki. Mason wrócił ze zgrupowania z niewiadomego powodi w okropnym nastroju, co spowodowało niepotrzebne wyrzuty w stronę Liliany. Wiadomo, że trudno im znaleźć czas tylko dla siebie przez studia i natłok meczy. Trzeba jednak iść na pewne kompromisy. Zwłaszcza, że do tej pory Masonowi nie przeszkadzało, że Liliana przeznacza większą część czasu na naukę. W dodatku Liliana po raz kolejny źle się poczuła. Chyba czas najwyższy, aby dziewczyna udała się do lekarza. Mam także nadzieję, że Mason przeprosi za swój wybuch i nie będzie ciągnął tego niepotrzebnego konfliktu.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Przepraszam z góry , ale dziś będzie króciutko. Nie dość że z komórki to jeszcze czytam w przerwach przy pakowaniu 😉
OdpowiedzUsuńPoczątkowa sprzeczka zostala szybko i przyjemnie zażegnana. Niestety ta z końcówki rozdziału jest dość niepokojąca. Tak właściwie wzięła się znikąd i niewiadomo po co. A skończyła się wyjściem wkurzonego Masona.Oj mam przeczucie że to jego samotne wyjście nie skończy się dobrze. Obym się myliła. Do tego Liliana znów źle się poczuła. Wydaje mi się, że juz chyba najwyższy czas udać się do lekarza. Bo to naprawdę może być coś poważnego.
Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny rozdział.
No i znów z poślizgiem, ale jestem. I jak zwykle powiem, że rozdział czytało mi się z przyjemnością. Początek był strasznie uroczy. Na kilometr widać, że Mason i Lilka są w sobie zakochani po uszy. Ich dogryzanie, to jak dobrze czują się w swoim towarzystwie... No normalnie cud, miód i orzeszki.
OdpowiedzUsuńOczywiście, nie dziwię się Lilce, że nie chce być w świetle reflektorów. To wbrew pozorom nie jest takie fajne, jakie się wydaje. Dziennikarze śledzący każdy jej ruch, portale plotkarskie, namolni fani. Mało przyjemna perspektywa. Ale niestety mam wrażenie, że mając za partnera piłkarza nie uda im się zupełnie unikać mediów. Najważniejsze, by Chloe się odwaliła i nie rozpowszechniała głupich plotek. Bez niej będzie łatwiej.
Wizyta u rodziców Masona była na pewno miłą odskocznią od codziennego życia. Dobrze, że nie poruszali trudnych tematów i zaakceptowali powrót Lily. Nie wyobrażam sobie, że dziewczyna musiałaby się użerać jeszcze z "nieprzychylnymi" teściami. Już i tak ma wystarczająco dużo problemów na głowie.
No właśnie, problemy... bardzo nie podoba mi się to, że Lilliana ma jakieś dziwne zawroty głowy i inne niepokojące objawy. Mam nadzieję, że to nie jest nic poważnego. Kłótnia kłótnią, zdarza się każdej parze, ale takie nagłe osłabienie nie wygląda dobrze.
No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następny rozdział.
Pozdrawiam
Violin